Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzka dziennikarka przepadła bez wieści. Czy kiedyś poznamy prawdę o tajemniczym zaginięciu Iwony Mogiły-Lisowskiej?

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Iwona Mogiła-Lisowska była łódzką dziennikarką. Iwona Mogiła-Lisowska zaginęła w 1992 r. Miała 31 lat. Jej ojciec pamięta prawie każdy szczegół ostatniego spotkania z córką.
Iwona Mogiła-Lisowska była łódzką dziennikarką. Iwona Mogiła-Lisowska zaginęła w 1992 r. Miała 31 lat. Jej ojciec pamięta prawie każdy szczegół ostatniego spotkania z córką. Krzysztof Szymczak
Zaginięcie Iwony Mogiły-Lisowskiej jest jedną z najbardziej tajemniczych historii w ciągu ostatnich 30 lat. Wiele razy była tematem programu „997” Michała Fajbusiewicza. Mimo tego dalej nie wiadomo, co się stało z łódzką dziennikarką. Czy kiedyś ta tajemnicza sprawa znajdzie swoje rozwiązanie?

Iwona Mogiła-Lisowska zaginęła w 1992 r. Miała 31 lat. Jej ojciec pamięta prawie każdy szczegół ostatniego spotkania z córką. 10 listopada rano wrócił z Jugosławii, gdzie pojechał na handel. Już kilka minut po ósmej był w domu córki przy ul. Świetlików w Łodzi. Iwonka chodziła po mieszkaniu, paliło się w kominku.

Postawiłem na stole szampana, bo Iwonka bardzo lubiła ten trunek - wspominał. - Podziękowała, że o niej pamiętałem. Zapytała, czy będę coś robił na budowie, bo pomagałem przy wznoszeniu garażu i budynku gospodarczego. Powiedziałem, że zajmę się tym następnego dnia, bo jestem zmęczony po podróży. Wróciłem do domu. Nie żegnałem się z nią, bo wiedziałem, że wieczorem ma przyjść do nas.

CZYTAJ INNE ARTYKUŁY

Około godz. 16 Iwona z mężem przyjechała do matki, która pracowała w sklepie rybnym. Wzięła klucz od domu rodziców, tak jak zwykle zabrała obiad i wróciła do siebie.

- Żona widziała, jak Iwonka siedziała w polonezie, nawet jej nie pomachała... - mówił nam Adam Puzio. - Wieczorem już do nas nie przyszła. Kiedy rano pojechałem na ul. Świetlików, zastałem tylko zięcia. Zapytałem, gdzie Iwonka.

Usłyszał, że nie wróciła na noc. Pomyślał, że pewnie córka jest w pracy. Jako dziennikarka nie raz pracowała nocą. Kiedyś robiła relację z Miss Mokrego podkoszulka. Tak samo myślała jego małżonka. Adam Puzio przekonywał, że następnego dnia zięć powiedział mu, że córka wyjechała na tydzień do Niemiec. Jeździła tam wcześniej. Pracowała jako kelnerka w restauracji koło miejscowości Mannheim, prowadziła też jej właścicielom księgowość. Zaginięcie Iwonki zgłoszono więc dopiero 19 listopada, a więc dziewięć dni po jej zniknięciu. Adam Puzio żałował, że nie zrobił tego wcześniej.

- Ale zięć tłumaczył, byśmy poczekali, bo Iwonka przyjedzie z Niemiec, a my jej narobimy wstydu, bo będą jej w całej Łodzi szukać - wyjaśniał.

TAJEMNICA ZAGINIĘCIA IWONY Z ŁODZI

Od tego czasu po Iwonie Mogile-Lisowskiej nie ma śladu. Przepadła, jak kamień w wodę. Prokuratura Rejonowa Łódź - Bałuty blisko 20 razy zawieszała, umarzała i wznawiała śledztwo w sprawie zaginięcia kobiety. Adam Puzio interweniował w Ministerstwie Sprawiedliwości. Bez rezultatu.

Sprawa zaginięcia Iwony Mogiły-Lisowskiej była kilkanaście razy przedstawiana w magazynie kryminalnym Michała Fajbusiewicza „997”.

- Trzeba podziwiać pana Puzio za determinację, z jaką dąży do wyjaśnienia sprawy zaginięcia córki - mówił nam popularny dziennikarz telewizyjny. - Pamiętam, że kiedyś czekał trzy noce w samochodzie przed moim domem, by spotkać się ze mną. Ja akurat byłem poza Łodzią na nagraniu.

Adam Puzio pojechał szukać córki do Niemiec. Nie znalazł śladu. Nie wierzył, że Iwonka, tak jak niektórzy z zaginionych, chciałaby uciec od dotychczasowego życia. Miała kiedyś propozycje zamążpójścia za granicą, zostania na stałe, nie chciała. Tłumaczyła, że poza krajem może być najwyżej dwa - trzy miesiące. Nie dłużej, bo bardzo tęskni za rodziną.

CZYTAJ INNE ARTYKUŁY

- Gdyby żyła, to na pewno dałaby mi znać! - zapewniał jej ojciec. - Zawsze we wszystkim się mnie radziła. Mam wyrzuty sumienia, że nie zamieszkałem z córką, gdybym tam cały czas był, nie doszłoby do tego wszystkiego...

Adam Puzio sam odwiedził kilku jasnowidzów. Reszta zgłaszała się po kolejnych programach telewizyjnych. Było ich ze trzydziestu. Nie było jednego, który powiedziałby, że Iwona żyje.

- Kobieta z Łodzi stwierdziła, że Iwonka się kąpała i zabił ją w łazience wysoki, starszy mężczyzna - opowiadał nam ojciec Iwony. - Inni kazali szukać zwłok na terenie działki, na której stał jej dom. Przekopaliśmy całą. Jasnowidz z gór wskazał miejsce, gdzie postawiony był mur oddzielający dom od ogrodu. Pod nim znaleźliśmy rzeczy w które miała być ubrana Iwonka w czasie wyjazdu do Niemiec i dywan, który w chwili jej zaginięcia zniknął ze stołowego pokoju...

Inny jasnowidz wskazał Zalew Sulejowski. Ojciec wynajął płetwonurków. Nie znaleźli ciała. Wielu kazało szukać zwłok w lasach koło Tomaszowa Mazowieckiego. Jasnowidz z Zielonej Góry wskazał kwartał Łodzi, gdzie miały znajdować zwłoki.

- Kazał mi zrobić dokładną mapę tego terenu - wspominał Adam Puzio. - Drogo mnie to kosztowało. Okazało się, że miejscem jest Cmentarz Żydowski przy ul. Brackiej. Chodziłem tam całymi dniami, zaglądałem do grobów. Nic nie było. Choć, jak mówią niektórzy, może to być dobry ślad. Ciało podrzuca się do grobów.

CZYTAJ INNE ARTYKUŁY

Zbadano szambo znajdujące się na terenie ogrodu córki. Podejrzewał, że tam mogą być zwłoki Iwonki. I w szambie odnaleziono kości. Po ich oględzinach orzeczono, że to najpewniej kości zwierzęce.

Dla rodziców zaginięcie córki było wielkim ciosem. Na zdjęciach można oglądać Iwonkę w czasie pierwszej komunii, z tacą w restauracji w Niemczech, z koleżanką. Na wszystkich widać ładną, ciemną dziewczynę.

- Chciałem, żeby była lekarzem, ale nie lubiła widoku krwi - mówił nam jej ojciec z trudem powstrzymując łzy. Iwonka urodziła się jako drugie dziecko państwa Puziów. Najstarszej Urszuli w czasie porodu uszkodzono nerw. Od urodzenia jest upośledzona. Ma padaczkę.

- Pokochałem ten krzyż - opowiadał nam Adam Puzio. - Iwonka urodziła się trzy lata po niej. Pamiętam, że przed laty żona pojechała na pogrzeb siostrzenicy, jedynaczki, która zginęła w wypadku samochodowym. Wtedy miałem sen, w którym usłyszałem: Ty też masz jedno dziecko! Po nim urodziła się trzecia córka. Jak zaginęła Iwonka, żona stała w kuchni i płakała. Podszedłem do niej i powiedziałem, żeby podziękowała Bogu, że przez 32 lata mogła się cieszyć Iwonką. Przypomniałem jej wtedy sen sprzed lat.

Adam Puzio wystąpił do sądu o uznanie Iwonki za zmarłą. Wyrok zapadł po dwóch latach postępowania, w 2005 r. Jako datę jej śmierci przyjęto 31 grudzień 2002 r.

- Zrobiłem to, bo chciałem wreszcie uregulować sprawy związane z domem Iwonki - tłumaczył nam.

Dom, w którym przed zaginięciem mieszkała Iwona, dalej stoi pusty. Ojciec dziennikarki urządził w nim magazyn. Kiedyś najmłodsza córka przyznała, że od chwili zaginięcia Iwonki, rodzina nie funkcjonuje normalnie. Nie raz prokuratorzy pytali pana Adama, dlaczego nie da sobie spokoju z tą sprawą. Wtedy to on zadawał im pytanie. Czy widzieli w telewizji płaczących ludzi, którym zaginęły dzieci?

CZYTAJ INNE ARTYKUŁY

- Zaginięcie jest gorsze od śmierci dziecka - mówił.

Jego sąsiedzi też stracili dzieci. Ale mają grób, gdzie idą się wypłakać, porozmawiać, wracają do domu i normalnie funkcjonują. Jemu została tylko pusta mogiła. Kilka lat temu kupił grób na cmentarzu w Łagiewnikach. Wcześniej dwa razy ktoś we śnie kazał mu to zrobić. Grób ogrodził, postawił krzyż. Umieścił tabliczkę z nazwiskiem Iwonki.

- Ale żona z córką ją zdarły - tłumaczył.

On nadzieję stracił, choć gdy kiedyś zobaczył w telewizji dziewczynę, która odnalazła się po dziesięciu latach, zabiło mu mocniej serce.

Iwonka miałaby dziś 58 lat. Byłaby dojrzałą kobietą. Może jej dzieci by już studiowały? A może miałaby już wnuki?

Po jednym z programów Michała Fajbusiewicza do Adama Puzio zgłosił się jeden łódzki detektyw.

- Ale nic nie wniosło to do sprawy - mówił nam Adam Puzio. - Do końca życia będę walczył o rozwiązanie tej sprawy! Czasu jest coraz mniej. Moje życie się kończy. Nie chcę zostawiać z tym najmłodszej córki i wnuka...

Michał Fajbusiewicz, który wiele razy wracał do sprawy zaginięcia Iwony Mogiły-Lisowskiej, przyznaje, że to jedna z najbardziej tajemniczych historii, z jaką się spotkał. Podobna do sprawy innej łódzkiej dziennikarki Barbary Chrzczomowicz. Ona też przepadła bez wieści. Stało się to w 1986 r.

Do dziś nie wiadomo, co stało się z dziennikarką Łódzkiego Ośrodka Telewizyjnego. Czy kiedyś te dwa tajemnicze zaginięcia zostaną rozwiązane?

PRZECZYTAJ O INNYCH ŁÓDZKICH ZBRODNIACH

Lista osób zaginionych w województwie łódzkim. Poznajesz te osoby? Ich bliscy nadal czekają na jakiekolwiek informacje dotyczące zaginionych. Jeśli posiadasz jakiekolwiek informacje na ich temat, zgłoś to policji!

Zaginieni w województwie łódzkim. Poznajesz te osoby? Ich bl...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany