Co jest w tych niewątpliwie ciężkich czasach bezcenne?
Wydaje się, że przede wszystkim cierpliwość. Bez niej byłoby trudno wykrzesać z siebie konsekwencje w tak mozolnej indywidualnej pracy. A do takiej, podobnie zresztą, jak w innych polskich drużynach, muszą się od pewnego czasu ograniczyć podopieczni trenera Marcina Kaczmarka.
Potwierdza to doświadczony golkiper czterokrotnych mistrzów Polski Wojciech Pawłowski. Trzeba przyznać, że akurat temu facetowi cierpliwości i wytrwałości nie brakuje. Udowodnił to choćby już w Widzewie, kiedy to musiał bardzo długo czekać na zastąpienie między słupkami bramki Patryka Wolańskiego.
- Ciężko jest wysiedzieć bez klasycznych treningów na boisku - przekonuje Pawłowski w rozmowie z klubowym portalem. - Ruch oczywiście jest, bo ćwiczymy indywidualnie. Ale piłkarz zmusza swój organizm do ogromnego wysiłku i eksploatuje go aż do granic możliwości. By to robić poprawnie, potrzebna jest silna motywacja. Zwykle taka występuje. Trenuję, by grać lub by walczyć o skład. A teraz trenuję, bo trzeba trenować. To jest w tym wszystkim najtrudniejsze. Pozornie jest to praca po nic. Potrzeba dużej świadomości, by rozumieć, że jest wprost przeciwnie. Że ta robota teraz jest nawet w pewnym sensie ważniejsza. Dla mnie pewną formą ucieczki są gry komputerowe. Można się oddać kilkugodzinnej rozrywce, nie wychodząc z domu. Myślę, że dlatego właśnie są tak popularne wśród piłkarzy - dodaje Pawłowski.
“Bodyguard” lekiem na hejt?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?