Dyrektorka zdążyła w ostatniej chwili zamknąć drzwi do korytarza, blokując intruza w pokoju księgowej. Wtedy mężczyzna wyskoczył przez otwarte okno i z pomocą kolegów czekających za bramą pokonał siatkę okalającą schronisko. Cała grupa oddaliła się w kierunku miasta, nim przyjechała wezwana policja. Dokładny przebieg zdarzenia widać na filmie z dwóch kamer usytuowanych przed wejściem do placówki.
- Zadyma zaczęła się już wcześniej, przed godz. 14, kiedy to jedna z tzw. działaczek na rzecz obrony amstaffów przyjechała do schroniska, żeby odbić psa, który miał tego dnia wrócić z obserwacji - mówi Bogumiła Skowrońska-Werecka, dyrektorka placówki. - Na tę panią złożyłam już doniesienie do prokuratury o nękanie.
Natomiast wieczorem do schroniska przyszło dwóch młodzieńców z bezdomnymi szczeniakami. Kiedy nocny dozorca otworzył im furtkę, do środka wdarł się wspomniany już mężczyzna. Za bramą czekała na niego dziennikarka z ekipą filmową.
Przyczyną całego zajścia jest trwający od lat, a zaogniony przed dwoma tygodniami, spór pomiędzy miłośnikami amstaffów a dyrekcją placówki. Chodzi o Viki, sukę, która trzy miesiące po adopcji pogryzła swoją opiekunkę. Obie strony przedstawiają w tej sprawie sprzeczne, wzajemnie wykluczające się opinie.
- My jesteśmy grupą niezależnych reporterów amatorów, wrażliwych na los zwierząt i jeździmy tam, gdzie zwierzętom dzieje się krzywda - stwierdziła jedna z uczestniczek zajścia. - Usłyszeliśmy, że w schronisku są problemy z adopcjami, że chcą uśpić zdrowego amstaffa. Chcieliśmy zrobić na ten temat reportaż.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?