Chce wykupić, a nie może. Mieszkanie nie dla niej?

– Gdy interweniowałam w sprawie odwlekającej się sprzedaży mieszkania, dyrektor Jerzy Janusz przekonywał mnie, że nie powinnam starać się o własność – opowiada. – Mówił, bym sobie obliczyła, czy opłaca mi się wydać 15 – 20 tys. złotych, czy też lepiej płacić czynsz nawet podwyższony o 40 procent.

Cuchnąca posesja. 150 kg zepsutego mięsa przy ul. Polarnej

Ale dla pani Barbary sprawa jest oczywista. Już nawet wzięła kredyt na wykup lokalu. Uważa, że zwłoka w załatwieniu formalności wynika z winy administracji i złej woli dyrektora, szczególnie że sprzedaż mieszkań w bloku trwa już od 1979 roku!
Potwierdza to Wydział Praw do Nieruchomości w Departamencie Gospodarowania Majątkiem Urzędu Miasta, który zarzuca administracji niezgodne z prawem przygotowanie dokumentów wymaganych do wykupu mieszkań.
– Zarzuty lokatorki to bzdura – twierdzi Jerzy Janusz, dyrektor administracji. – Nie mam żadnego interesu w tym, by utrudniać lokatorom wykup mieszkań. Jestem jedynie pośrednikiem między najemcą a Urzędem Miasta. Wiem, że z powodu nieuregulowanej sytuacji prawnej gruntów sprzedaż mieszkań w tej nieruchomości została wstrzymana, ale to nie ja podjąłem taką decyzję.
Zadziwiające, bo Barbara Wacławek ani inne osoby starające się o wykup nic o wstrzymaniu sprzedaży nie wiedzą. Nie obchodzą ich też spory między administracją a Urzędem Miasta. Dali się skusić na wykup mieszkań po obietnicach pani prezydent...