Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chce przepłynąć kanał La Manche! Wielkie marzenie Julii Rubaszewskiej z Brzezin

Karolina Brózda
Karolina Brózda
Ponoć już od niemowlaka ciągnęło panią do wody?- Tak, wiem z opowieści rodziny, że uwielbiałam się moczyć, a każde wyjście z wody kończyło się płaczem i histerią z mojej strony. Gdy miałam 6 lat, zaczęłam chodzić na naukę pływania i szło mi na tyle dobrze, że szybko przeszłam do grupy zaawansowanej. Po rocznej przerwie wróciłam na basen i zaczęłam trenować częściej niż raz w tygodniu. Zainteresowałam się pływaniem na wodach otwartych (tzw. open water), ale wtedy jeszcze nie znałam dobrze podstaw.
Ponoć już od niemowlaka ciągnęło panią do wody?- Tak, wiem z opowieści rodziny, że uwielbiałam się moczyć, a każde wyjście z wody kończyło się płaczem i histerią z mojej strony. Gdy miałam 6 lat, zaczęłam chodzić na naukę pływania i szło mi na tyle dobrze, że szybko przeszłam do grupy zaawansowanej. Po rocznej przerwie wróciłam na basen i zaczęłam trenować częściej niż raz w tygodniu. Zainteresowałam się pływaniem na wodach otwartych (tzw. open water), ale wtedy jeszcze nie znałam dobrze podstaw. archiwum prywatne
Rozmawiamy z 21-letnią Julią Rubaszewską z Brzezin, która planuje przepłynąć wpław kanał La Manche.

Ponoć już od niemowlaka ciągnęło panią do wody?
- Tak, wiem z opowieści rodziny, że uwielbiałam się moczyć, a każde wyjście z wody kończyło się płaczem i histerią z mojej strony. Gdy miałam 6 lat, zaczęłam chodzić na naukę pływania i szło mi na tyle dobrze, że szybko przeszłam do grupy zaawansowanej. Po rocznej przerwie wróciłam na basen i zaczęłam trenować częściej niż raz w tygodniu. Zainteresowałam się pływaniem na wodach otwartych (tzw. open water), ale wtedy jeszcze nie znałam dobrze podstaw.

A czym takie pływanie różni się od tradycyjnego?
- Gdy pływa się w basenie, widzi się dno, co wiąże się z tym, że nie trzeba wychylać głowy z wody, żeby sprawdzić, czy płynie się w dobrym kierunku. Na open water wybiera się jeden charakterystyczny punkt na horyzoncie i co parę ruchów rękoma trzeba unieść oczy ponad poziom wody, dosłownie jak krokodyl, i skontrolować, czy punkt nadal jest w zasięgu wzroku. Kiedy w 2015 roku zdecydowałam się na udział w pierwszych zawodach open water, nie miałam tej wiedzy i, mimo prędkości, jakiej nabrałam, dopłynęłam na metę ostatnia. Płynęłam tak, że nic nie widziałam, aż w końcu coś zaczęło smyrać mnie w głowę – okazało się, że znalazłam się w szuwarach...

Człowiek uczy się na błędach. Ale nie zniechęciła się pani?
- Wręcz przeciwnie, od tego momentu zaczęło się poważniejsze pływanie, liczba treningów w tygodniu dochodziła nawet do 10. Z czasem stawiałam sobie coraz więcej pływackich wyzwań. Od 3 lat mam wspaniałego, bardzo wymagającego trenera, który wspiera mnie na wszystkich zawodach. Trenuję na zalewach w Lisowicach i w Strykowie.

Jakie są pani największe dotychczasowe sukcesy?
- Ostatnim moim osiągnięciem jest przepłynięcie wpław przez Zatokę Pucką (na 7-kilometrowej trasie Puck - Chałupy) oraz przez zalew Jeziorsko (20 km w czasie 5 godzin i 17 minut). Kolejnym celem, jak i dobrą jednostką treningową na ten rok, jest 12 kilometrów również przez Zatokę Pucką, na trasie Rewa - Jastarnia.

Skąd się wziął pomysł z kanałem La Manche?
- O przepłynięciu La Manche myślałam już rok temu, być może pomysł ten wynika z niedosytu i monotonności pływania na wodach otwartych. W końcu odważyłam się powiedzieć o tym trenerowi. Były dwie opcje: albo mnie wyśmieje, albo stwierdzi, że może mi się udać. Padło na numer dwa.

Jak długo potrwają przygotowania do tego przedsięwzięcia?
- Trzy lata. Będą to na pewno bardzo długie, kilkugodzinne treningi open water oraz ciężka praca nad poprawą szybkości oraz wejściem na szczyt mojej wytrzymałości i formy. To właśnie wytrzymałość, a także mocna psychika są najważniejsze przy pływaniu open water. Woda w kanale La Manche ma od 5 do 15 stopni Celsjusza, do przepłynięcia jest od 32 do 35 km (zależy od prądów morskich), więc płynący zmaga się nie tylko ze zmęczeniem, ale też z zimnem. Można odpoczywać, ale tylko w wodzie, płynąc na plecach. Nie można złapać się towarzyszącej łodzi, bo wtedy próba jest niezaliczona. Poza tym odkąd pamiętam, boję się tego, co jest pode mną, ponieważ nie widzę dna. Jednak walczę ze swoim strachem i nie zamierzam się poddawać. Jeśli chodzi o logistykę, to trzeba zorganizować wspomnianą łódź z profesjonalnym przewodnikiem. To koszt około 15-20 tys. zł. Dlatego założyłam zbiórkę na https://pomagam.pl/lamanche, żeby zgromadzić potrzebne środki finansowe. Wierzę, że dzięki wsparciu przyjaznych mi ludzi spełnię swoje marzenie.

Jak spędzi pani najbliższą Wielkanoc? Będzie trening czy odpoczynek?
- Do momentu podjęcia próby przepłynięcia La Manche już nie przewiduję odpoczynku, tylko ciężką pracę i oswajanie się z zimną wodą. Dlatego nawet w święta nie zrezygnuję z treningów.

Kanał La Manche do tej pory przepłynęło wpław 2168 osób, w tym 9 Polaków.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany