To prawdziwe wyzwanie.
Okazuje się, że Jan Englert ma do zgryzienia poważny orzech. Brakuje bowiem ludzi do pracy - montażysty dekoracji, charakteryzatorek czy garderobianek.
Bliscy z jego otoczenia, na których powołuje się „Na żywo”, mówią: - Nie ma ludzi do pracy. A jeśli już się ktoś znajdzie, to oczekiwania finansowe znacznie przewyższają kompetencje. Ciężko jest kogoś znaleźć. Szczególnie garderobianych, których główną cechą powinna być dyskrecja. Aktorzy chcą pracować z zaufanymi osobami, a dzisiaj to prawie niemożliwe. Wszyscy robią zdjęcia, nagrywają, trzeba bardzo uważać.
Jan Englert bardzo przeżywa tę trudną sytuację, ale może liczyć na wsparcie żony - Beaty Ścibakówny.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?