Esterka to żywe srebro. Patrząc, jak jeździ na rowerze, aby po chwili tańczyć przed lustrem, trudno uwierzyć, że jej życie długo wisiało na włosku. Prosto z porodówki trafiła na oddział intensywnej terapii, a jej stan przez kilka tygodni był bardzo ciężki. - Gdy zobaczyłam ją po raz pierwszy w inkubatorze, byłam w szoku - wspomina Urszula Witczak-Sypniewska, mama dziewczynki.
- Była maleńka jak okruszek, a przez jej cienką skórę widać było każdą żyłkę... Powiedziałam sobie: musi być dobrze! Usiadłam przy córeczce podłączonej do aparatury, delikatnie ją gładziłam i mówiłam, jak bardzo ją kocham. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że może zdarzyć się coś złego. Widziałam w niej ogromną wolę życia - jej maleńkie rączki i nóżki były cały czas w ruchu. Miała miesiąc, gdy po raz pierwszy pozwolono mi ją wziąć na ręce, przytulić do piersi. Tego szczęścia nie da się opisać... - Lekarze powiedzieli nam, że córkę uratował cud od Boga - wspomina Rafał Sypniewski, tata dziewczynki.
- Wypisali ją do domu, gdy miała 3 miesiące, ważyła wówczas 2 kilogramy. Bałem się, co będzie dalej - na szczęście los okazał się dla nas łaskawy. Córeczka chodziła co prawda na badania kontrolne częściej niż dzieci urodzone w terminie, miała też rehabilitacje, ale rozwijała się prawidłowo. - Nigdy nie trzymaliśmy jej pod kloszem - zapewnia mama dziewczynki. - Poszła do żłobka, potem do przedszkola, a od roku tańczy w balecie...
Wiktor Sucharzewski na świat przyszedł 15 tygodni przed terminem. - Liczyło się dla mnie tylko to, że żyje - wspomina Małgorzata Sucharzewska, mama chłopca. - Głaskałam go, puszczałam mu muzykę, otulałam, przekładałam z boku na bok, aby nie zniekształcił sobie głowy. Wiedziałam, że wyczuwa moje emocje, słyszy mój głos... Przy nim starałam się być chodzącym optymizmem. Dopiero w domu pani Małgorzata pozwalała sobie na łzy. Najgorsza była dla niej niewiedza - czy dziecko będzie chodzić, czy będzie widzieć... Stawiała sobie setki takich pytań, ale na żadne nie miała pewnej odpowiedzi.
- Gdy wypisano synka do domu, dostałam od lekarza plik skierowań do różnych poradni i przez pierwszy rok non stop odwiedzaliśmy specjalistów - wspomina. - Zrezygnowałam z pracy, zajęłam się synem. Dopiero po latach okazało się, że większość chorób, które lekarze podejrzewali u chłopca, była diagnozowana na wyrost. Niestety po miesiącach spędzonych pod tlenem w inkubatorze Wiktor jest niedowidzący.
Więcej w dzisiejszym (piątkowym) wydaniu Expressu Ilustrowanego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Co się dzieje na głowie Sykut-Jeżyny? Kolejny tydzień i kolejna zmiana [ZDJĘCIA]
- Żona Stuhra wyjada po nim resztki i się tym chwali! Wymyśliła na to nową nazwę
- Lara Gessler udzieliła wywiadu w majtkach! Znów zapomniała spodni? [ZDJĘCIA]
- Tak Węgiel zachowała się po przegranej w "Tańcu"! Jury musiało ją pocieszać