Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bulwersująca sprawa. Dopiero sąd pozwoli trenerowi pływania pracować w Zatoce Sportu?

Paweł Strzelecki
To nie powinno się dziać w praworządnym kraju w środku Europy.

Decyzją rektora Politechniki Łódzkiej (uważającego się za właściciela Zatoki Sportu) profesora Sławomira Wiaka, trener zdolnych polskich pływaków Jakub Kraska oraz złotej medalistki mistrzostw Polski Mileny Karpisz (400 dow) Maciej Hampel dostał bezwzględny zakaz wstępu na obiekt, co skrzętnie egzekwował prezes klubu AZS Politechnika Łódź Przemysław Jagielski.
Jakub Kraska to 18letni kraulista, dziś broniący barw AZS Łódź, który  wywalczył brąz w sztafecie 4x100 m dowolnym w seniorskich ME w Glasgow oraz dwa medale Igrzysk Olimpijskich Młodzieży w Buenos Aires (100 m dow i 4x100 m zmiennym) i ma szansę wystąpić na najbliższych igrzyskach olimpijskich w 2020 roku w Japonii.
Jego szkoleniowiec Maciej Hampel, nawet po kupieniu biletu, nie może pod żadnym pozorem wejść do Zatoki Sportu, nawet jako zwykły, najzwyklejszy obywatel kraju nad Wisłą. Nic dziwnego, że sprawę musi rozstrzygnąć sąd karny w Łodzi. Pierwsza rozprawa z oskarżenia prywatnego szkoleniowca 5 lutego. Pozwanym jest rektor prof. dr hab. inż. Sławomir Wiak.
Wróćmy do początku bulwersującej sprawy. Jak i dlaczego do niej doszło?
Posłuchajmy opowieści trenera.
Pomiędzy mną a rektorem nie było nigdy żadnego nieporozumienia zapewnia Maciej Hampel. Od momentu wbicie pierwszej łopaty pod budowę Zatoki Sportu byłem  konsultantem najpierw społecznym, a potem na umowę zlecenie razem z Witoldem Nyklem, jak to wszystko ma wyglądać, mając zapewnienie ówczesnych władz uczelni, że po powstaniu Zatoki Sportu będę menedżerem tzw. części mokrej. W międzyczasie powstała idea powstania pływackiego klubu uczelnianego Politechniki Łódzkiej.  Rektor zaprosił mnie na spotkanie. Chciał wiedzieć,  jak taki klub powinien działać. Powiedziałem, że przygotuję preliminarz, ile to będzie kosztować, na jakich warunkach będziemy pozyskiwać zawodników z trzyletnim wyprzedzeniem. I tak zrobiłem. W efekcie w połowie września 2017 roku klub powstał KU AZS Politechniki Łódzkiej. Na pierwszych mistrzostwach Polski zdobyliśmy siedem medali. To był duży sukces.  
Minęło trochę czasu. Po powrocie z obozu w Hiszpanii dowiedzieliśmy się z pracującym ze mną trenerem Marcinem Babuchowskim  poprzez prezesa klubu, że jest już nowy skład trenerski, a my znaleźliśmy  się na lodzie. Zawodnicy nie chcieli się na taki układ zgodzić. My gotowi byliśmy nadal pracować z naszymi pływakami społecznie przez 6 tygodni  do najbliższych mistrzostw. Na to z kolei  nie wyraził zgody rektor. Nie podał powodu swojej decyzji. Ta bulwersująca sprawa zrobiła się bardzo głośna.
 Po powrocie z obozu wysokogórskiego w Sierra Nevada w dniu mistrzostw Polski,  jeszcze weszliśmy na basen. Po zawodach ja już tego zrobić nie mogłem. Było to 29 maja 2018 roku. Mam to udokumentowane na filmie nakręconym telefonem, jak próbuję wejść na basen, kupując jak każdy bilet wstępu. Nie zostałem wpuszczony przez zabraniającego mi wstępu prezesa Jagielskiego, choć nasz nowy klub, który nas przygarnął AZS Łódź miał podpisaną umowę na korzystanie z Zatoki Sportu przez swoich zawodników i trenerów.
Potem na siłę nie próbowaliśmy wchodzić do Zatoki Sportu, pracując na 25metrowym basenie przy ul. Styrskiej. W międzyczasie z rektorem próbowały mediować władze miasta (Łódź ma 12milionowy wkład w budowę Zatoki Sport), próbowali też: prezes Polskiego Związku Pływackiego, prezes AZS Łódź Lech Leszczyński. I nic. Rektor pozostał nieugięty.  
W Zatoce Sportu były zgrupowania kadry. My jednak nie mogliśmy tam wchodzić. W tej sytuacji związek zapewnił nam treningi gdzie indziej na przykład w Oświęcimiu, choć przecież jesteśmy z Łodzi. Ludzie z Politechniki Łódzkiej dołożyli wszelkich starań. Żeby nasze przygotowania do mistrzostw Europy zakończyły się klęską, ale im się nie udało. Kadra trenowała w Zatoce Sportu, my na Anilanie, ćwicząc sztafetowe zmiany przy pomocy... piłeczki. A potem na przekór oponentom to wszystko perfekcyjnie zagrało na mistrzostwach.
Rektor do tej pory nie potrafili powiedzieć, jakiego to dopuściłem się przestępstwa, żeby nie pozwolić mi wejść do Zatoki Sportu. Mówi o drastycznym naruszeniu regulaminu, co jest absurdem, bo nic takiego nie miało miejsca. Żeby było śmiesznej ten regulamin to między innymi ja tworzyłem. Gdyby jednak do takiego łamania regulaminu doszło, to jest cała długa procedura odwoławcza, która nie miała w tej sytuacji miejsca. Nikt nie przedstawił mi zarzutów. Nie dał możliwości odniesienia się do całej sprawy. Został wydany zakaz i już. Sytuacja jest patowa, a za chwilę przygotowania w Łodzi zaczyna reprezentacja Polski. Bez nas?
Komentarz autora artykułu:
Rzeczywiście gdy ani działacze, ani najważniejsi łódzcy politycy nie są w stanie rozwiązać tej bulwersującej sprawy (co świadczy o wyjątkowej słabości tych ostatnich), to nie ma innego wyjścia... Tylko sąd jest w stanie skończyć z absurdem, przywrócić normalność i pozwolić ludziom wchodzić w Polsce na basen i też rzetelnie na nim pracować dla dobra polskiego sportu. Wierzę, że jest w stanie to uczynić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany