Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budżet obywatelski 2018/2019 w Lodzi. Trochę jak alibi dla magistratu...

Mirosław Malinowski
W magistracie uznano, że to łodzianie mają decydować o instalacji przeciwpożarowej w kapliczkach w Łagiewnikach.
W magistracie uznano, że to łodzianie mają decydować o instalacji przeciwpożarowej w kapliczkach w Łagiewnikach. Paweł Łacheta
Od soboty łodzianie po raz kolejny będą mogli oddawać głosy na projekty zakwalifikowane do budżetu obywatelskiego 2018/2019. Co prawda prezydent Łodzi Hanna Zdanowska obiecywała na początku kadencji, w 2014 roku, że na jej koniec, przed kolejnymi wyborami owa część budżetu wyniesie 100 mln zł, a jest zaledwie 40 mln zł, ale może nie należy się czepiać obietnic wyborczych. Tym bardziej, że parę dni temu pierwszy wiceprezydent Łodzi, Tomasz Trela stwierdził, że to zobowiązanie... zostało zrealizowane.

– Nie wprost w budżecie obywatelskim ta kwota jest zapisana, ale biorąc pod uwagę wszystkie osiedlowo-dzielnicowe inwestycje możemy śmiało powiedzieć, że wydajemy więcej niż wspomniane 100 milionów – mówił Trela.

Projekty urzędników?

Tyle, że w takim razie zastanawiające i budzące zdziwienie jest to, że wśród 837 projektów, na które od jutra można będzie oddawać głosy, jest wiele takich, które wyglądają jakby je zgłosili sami urzędnicy z magistratu. No bo jakiemu zwykłemu mieszkańcowi potrzebne są np. brakujące tablice LED na przystankach MPK (za 1,7 mln zł), lub „przywrócenie tapicerowanych siedzeń w tramwajach Cityrunner o numerach 1210 i 1213” (za 46 tys. zł) albo odnowa zaniedbanych wagonów tramwajowych MPK (za 943 tys. zł)? To przecież zadanie własne podległej miastu spółki. Insektarium w zoo (za 1,9 mln zł) też trudno uznać za oryginalny pomysł „szarego mieszkańca”. A dlaczego to łodzianie mają swoimi głosami decydować, czy należy wymienić zniszczone ławki w ogrodzie botanicznym (180 sztuk za 310 tys. zł)? Skoro są zniszczone, to po prostu trzeba je wymienić i koniec! Podobnie należy zrobić z wymianą ogrodzenia terenu DPS „Włókniarz” (45-letnie ogrodzenie jest skorodowane, a nowe kosztować ma 352 tys. zł). Dlaczego to mieszkańcy mają decydować czy wydać 310 tys. zł na nowy sprzęt dla Animal Patrolu, czy też lepiej 1,1 mln zł przeznaczyć dla Straży Miejskiej na dodatkowe patrole i zakup 7 samochodów specjalistycznych z wyposażeniem?

To co już zapowiadano

Dziwi też, że wsród projektów, które zostaną poddane pod głosowanie są też i takie, których realizację obecne władze Łodzi zapowiadały na licznych konferencjach prasowych. Są to m.in. stworzenie pracowni zegarmistrzowskiej w szkole przy ul. Żubardzkiej (250 tys. zł), odnowienie parku Helenów, tak by wyglądał jak w XIXw. (1,2 mln zł) oraz sadzenie Lasu Młodej Łodzi (za 79 tys. zł).

Czego nie robić w Łodzi?

Obnażające zaniedbania magistratu jest także poddanie pod głosowanie projektu dotyczącego instalacji zabezpieczenia przeciwpożarowego w drewnianych kapliczkach w Lesie Łagiewnickim. Ma ono kosztować 930 tys. zł. Czy jeżeli ów projekt nie zdobędzie wystarczającej liczby głosów to Urząd Miasta Łodzi takiej instalacji w kapliczkach nie założy? Bo uzna, że łodzianie nie chcą chronić tych najstarszych drewnianych zabytków w mieście? A jak ludzie nie zagłosują na przekazanie pieniędzy na walkę ze szrotówkiem kasztanowcowiaczkiem (79 tys. zł) to magistrat pozwoli na to by kasztanowce obumarły?
Głosowanie na papierowych kartach potrwa dwa tygodnie, a przez internet trzy. A wyniki mają być ogłoszone do 21 października, czyli przed dniem... wyborów samorządowych. Ale to pewnie przypadek...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany