Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brutalna interwencja straży miejskiej w Łodzi. Z paralizatorem na handlarza

(em)
Podczas wczorajszego nalotu straży miejskiej na ryneczek u zbiegu ulic Tatrzańskiej i Przybyszewskiego, gdzie swój towar oferują również nielegalni handlarze, funkcjonariusze próbowali m.in. skonfiskować towar 28-letniemu Ormianinowi.

Jak mówią świadkowie, obezwładnili go, zakuli w kajdanki i... użyli paralizatora. Mężczyzna zaczął się uskarżać na ból serca. Strażnicy nie mogli odjechać, gdyż rozwścieczony tłum zablokował im drogę.

- Funkcjonariusze podjechali na rynek radiowozami. Wyciągnęli worki i kazali pakować rzeczy. Jeden z handlarzy zostawił dobytek i zaczął uciekać. Strażnicy próbowali go dogonić, ale im się to nie udało. Chcieli też skonfiskować towar należący do 28-letniego Armena G., który z 22-letnią żoną Magdą handlował przy klombie - opowiada pani Krystyna, która była świadkiem scen rozgrywających się na rynku. 28-latek zaczął bronić swojej własności.

- Strażnicy wykręcili mu ręce, zakuli w kajdanki i popchnęli. Armen uderzył głową w murek. Później wpadł w krzaki na klombie. Tam strażnicy przycisnęli go do ziemi i trzy razy użyli paralizatora - relacjonuje pani Magda. Kobieta opowiada, że próbując bronić męża, została tak mocno popchnięta przez strażników, że upadła. Na szczęście nie odniosła obrażeń. Handlarzom z pomocą pośpieszyła również 75-letnia pani Alina, która sprzedaje w pobliskim kiosku.

- Na kolanach błagałam, żeby wypuścili Armena. Ale popchnęli mnie tak, że uderzyłam głową o beton. Straciłam przytomność. Jacyś ludzie zaczęli mnie cucić. Przyjechało pogotowie. Lekarz zbadał mnie i dał mi zastrzyk - opowiada starsza pani, pokazując na głowie zakrwawione miejsce.

Świadkowie mówią, że na rynek zjechało się około 10 radiowozów straży miejskiej. Pojazd, w którym był Ormianin, nie mógł odjechać, gdyż kupcy i ich klienci zablokowali mu drogę. Na pomoc wezwano policję. - Słyszałem jak zatrzymany prosił o wodę. Chciałem ją podać, ale strażnicy nie pozwolili. Napił się dopiero, gdy przyjechała policja - opowiada Robert F. 28-latek został zawieziony na pogotowie. Jak informuje Dariusz Grzybowski, komendant łódzkiej straży miejskiej, mężczyzna nie odniósł poważniejszych obrażeń. Zajęła się nim policja.

- Jest nam dobrze znany, gdyż wcześniej był zatrzymywany za nielegalny handel. Nie sądzę, aby doszło do naruszenia prawa przez strażników podczas interwencji. Mężczyzna stawiał opór. Funkcjonariusze byli zmuszeni do użycia kajdanek i paralizatora - mówi Dariusz Grzybowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany