Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bollywood z Hollywood „Aladyn” - kolejna przeróbka animacji na film aktorski

Renata Sas
Wytwórnia Disneya konsekwentnie przerabia swoje słynne animacje na wersje aktorskie. Niedawno oglądaliśmy „Piękną i Bestię”, „Dumbo”, w lipcu będzie „Król Lew”, a dziś zjawia się „Aladyn”.

Jego rysunkowa wersja z 1992 roku zdobyła Oscary za muzykę Alana Menkena i jedną z piosenek. Scenariusz powstał na motywach zaczerpniętych z „Baśni z tysiąca i jednej nocy” - z opowieści o cudownej lampie Aladyna. Reżyser nowej wersji Guy Ritchie („Przekręt”, „Sherlock Holmes”) miał do dyspozycji 183 miliony dolarów. Nie najlepiej je wykorzystał.
Finał Ligi Mistrzów Tottenham - Liverpool. Gdzie oglądać transmisję na żywo i online w internecie RELACJA
Efekty specjalne takie sobie, a przesadnie jaskrawa kolorystyka i scenografia jak z o wiele tańszych filmów z Bollywood. Nieprzypadkowo przywołuję indyjską krainę snów, bo nowy „Aladyn” bardzo przypomina produkcje stamtąd (zwłaszcza rozbijającymi akcję licznymi piosenkami i zbiorowymi tańcami). Do tego fabuła nie wzbudza emocji i dłuży się niemiłosiernie. Aladyn (Mena Massoud) to drobny złodziejaszek, kradnący, by przeżyć kolejny dzień. Dżasmina (Naomi Scott) jest księżniczką, córką sułtana, z sercem otwartym dla poddanych. Ich drogi przypadkowo się krzyżują... Co będzie dalej, łatwo się domyśleć. Ale i tak, za sprawą niezwykle zabawnego Willy’ego Smitha, najważniejszy jest wyzwolony z magicznej lampy Dżin.

Nowy „Aladyn” przy okazji, zapewne, by przypodobać się zwolenniczkom #metoo, serwuje łopatologiczną lekcję feminizmu. Dżasmina nie tylko chce sama decydować o swoim losie i móc poślubić kogo zechce. Jej głównym celem jest zostać sułtanem (sułtanką?), choć w historii arabskiego świata taki przypadek się jeszcze nigdy nie zdarzył. Nie brakuje także nachalnie dydaktycznych mądrości o niesprawiedliwości i nierównościach społecznych, o niepohamowanej, za wszelką cenę, żądzy władzy (nawet kosztem wyniszczenia własnego narodu). W sumie: rozczarowanie. Przewrotny i błyskotliwy dotąd Guy Ritchie (także współscenarzysta) tym razem się nie wysilił, ani niczym nie zaskoczył. Szkoda! (128 min).

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany