Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boisko przy ul. Minerskiej. Sportowy bubel!

pas
Jeśli przebudowa Łodzi ma wyglądać, tak jak stawianie boiska przy ul Minerskiej, to współczuję nam mieszkańcom, bo będziemy żyli w mieście – bublu.

Byłem późnym wieczorem na sparingu ŁKS na boisku przy ul. Minerskiej, gdzie trenują i grają młodzieżowe oraz dorosłe drużyny z al. Unii i ogarnęło mnie przerażenie.
Już sam dojazd do boiska jest wyzwaniem. Pokonanie polnej drogi, w której dziury jako żywo przypominają szwajcarski ser, grozi zniszczeniem zawieszenia.

Gdyby nie światła położonych obok krytych balonem kortów, trudno byłoby odkryć boisko, którym na specjalnej konferencji prasowej chwalił się wiceprezydent Krzysztof Piątkowski. Światła jest na boisku tyle, że lepiej i więcej było chyba widać przed wojną na ulicy Kamiennej.

Liche punktowe oświetlenie sprawia, że prowadzenie meczu jest prawdziwym wyzwaniem dla zawodników, sędziów i kibiców. Ubrani w ciemne stroje piłkarze są ledwo widoczni. Panowie zakładajcie kamizelki odblaskowe!
Położona nie tak dawno sztuczna trawa ułatwia granie, ale na Boga, dlaczego boisko wybrzusza się nagle pod polem karnym, tak że linia tego pola po drugiej stronie staje się niewidoczna.

Wiceprezes ŁZPN Adam Kaźmierczak twierdzi, że związek nie zweryfikuje boiska i nie pozwoli rozgrywać na nim oficjalnych meczów, jeśli nie zostanie przesunięty o półtora metra krawężnik je otaczający. Postawiono go tak blisko, że każda zacięta walka zawodników przy bocznej linii grozi poważnym wypadkiem. Sęk w tym, że półtora metra dalej jest płot okalający boisko.
Były piłkarz ŁKS, który pojawił się na placu przy ul. Minerskiej po raz pierwszy po przebudowie, nie krył oburzenia, które i mnie się udzieliło. Dlaczego Łódź musi być miastem przeklętym, nic nie może się udać, bo ktoś pozwala na to, żeby za ponad milion złotych stawiano taki sportowy koszmarek.

Obrońcy tego, co tu się wyprawia, mówią, że wiele się zmieni do końca grudnia(?), bo to ciągle plac budowy. Ostrzegają, że lepiej siedzieć cicho, bo władza może się zdenerwować, zamknie boisko przed końcem prac na głucho i sportowcy obejdą się smakiem.
Gospodarzem boiska jest

MOSiR. Mamy kolejny dowód, że ta instytucja nie służy sportowi, tylko wygodzie urzędników. Gdy ktoś, jak dyrektor Radosław Podogrocki, nie sprawdził się w MPK i spowodował wielki chaos po wprowadzeniu nowej taryfy, gdy bilety za późno trafiły do sprzedaży, tu znalazł spokojną przystań. Pytanie o kompetencje wydaje się nieistotnie.

Dziwię się tylko prezydent Hannie Zdanowskiej. Kończyła wszak wydział budownictwa PŁ, powinna wiedzieć, co w trawie piszczy. Tymczasem zachowuje się tak, jakby była pochłoniętą czytaniem w oryginale dzieł Homera czy Cycerona filolożką klasyczną, kompletnie oderwaną od miejskiego życia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany