- Oczyszczenie pogotowia było moim życiowym wyzwaniem i kosztowało mnie i moją rodzinę dużo zdrowia - mówi o aferze łowców skór. - Dzięki moim działaniom mogę mieć pewność, że w żadnej karetce na świecie nikt nie poda pacjentowi pavulonu.
Bogusław Tyka w pogotowiu pracował od października 2001 r. W styczniu następnego roku światem wstrząsnęła informacja o tym, że pielęgniarze i lekarze jeżdżący w karetkach od kilku lat podawali pacjentom lek zwiotczający mięśnie, również oddechowe. Chorzy umierali, a obsługa karetki zarabiała sprzedając informację o zgodnie pacjenta firmie pogrzebowej. Po aferze łowców skór lek pavulon wycofano z karetek. Po prokuratorskim śledztwie do sądu trafiły akty oskarżenia przeciwko lekarzom i pielęgniarzom. Zapadły wyroki skazujące. Ale jak mówi dyrektor Tyka wielu pracowników pogotowia dzięki nieudolności prokuratury uniknęło odpowiedzialności.
Bogusław Tyka przez wiele lat był jednym z tych dyrektorów podległych Marszałkowi Województwa Łódzkiego, który co roku za swoja pracę otrzymywał roczną nagrodę finansową. Dziś został zwolniony przez zarząd województwa łódzkiego z pracy z powodu utraty zaufania. W powodach zwolnienia wymienione szczegółowe zarzuty, jakie ma wobec dyrektora placówki Urząd Marszałkowski, ale zdaniem B. Tyki są one płytkie i do obalenia w sądzie.
- Zostałem zwolniony niesłusznie - mówi B. Tyka. - I dlatego pójdę do sądu, ale nie po to aby się procesować, ale oczyścić swoje imię.
Tych, którym przez te lata wyrządziłem coś złego, mogę tylko prosić o przebaczenie.
- Jestem człowiekiem czynu - odpowiada Bogusław Tyka pytany o to, czy będzie szukał pracy, czy też już do nabycia praw emerytalnych odcinał kupony od przepracowanych lat.
Urząd Marszałkowski tak wyjaśnia powody odwołania dyrektora ze stanowiska. Cyt.: "Powodami rozwiązania umowy są pogorszenie sytuacji finansowej stacji i utrata zaufania do dyrektora. Zarząd miał szereg uwag i wątpliwości co do podejmowanych działań, a także do ich prawidłowości i zgodności z obowiązującym prawem.W ostatnim czasie zarząd zaobserwował powtarzające się problemy z obsadzeniem karetek jeżdżących w stacji, co mogło mieć bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo mieszkańców łódzkiego. Kontrole wykazały także nieprzestrzeganie norm pracy pracowników i nieprawidłowości w odprowadzaniu składek ZUS. Stacja, jak ujawniono po kontroli, musi wpłacić do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych 3,7 mln złotych, a nie 2 mln zł jak informował media dyrektor Tyka. O wynikach kontroli ZUS, mimo obowiązku dyrektor Tyka nie poinformował Zarządu Województwa Łódzkiego. Dyrektor Bogusław Tyka nie wywiązał się także z ustaleń mówiących o stworzeniu dwóch nowych miejsc stacjonowania w Łodzi (Retkinia i okolice ul Spornej) co miało skrócić czas dojazdu karetek na miejsce wezwania, a tym samym zwiększyć bezpieczeństwo pacjentów stacji.
Jednocześnie zarząd powierzył obowiązki dyrektora Panu Witoldowi Olszewskiemu zatrudnionemu w Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi na stanowisku dyrektora ds. administracyjnych.
- Dyrektor Tyka ostatni raz nagrodę odebrał w październiku 2018 i była to nagroda za 2017 rok przyznana przez poprzedni zarząd. Od kwietnia tego roku dyrektor Tyka był pozbawiony części premii uznaniowej - wyjaśnia Magdalena Kamińska, Rzecznik Prasowy Marszałka Województwa Łódzkiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?