Bocianie trojaczki uczą się latać [zdjęcia]

Choć mają jeszcze czarne dzioby i krótkie ciemnoszare nogi, pod okiem rodziców przygotowują się do długiej podróży na Czarny Ląd - do Algierii, Maroka, Konga lub Republiki Południowej Afryki. Mają do pokonania około 10 tys. km.

- Trzech młodych jeszcze u nas nie było - mówi Marika Sylwakowska-Jakóbczyk, mieszkająca z mężem i rocznym synkiem w domu pod "17", położonym najbliżej gniazda. - Do tej pory zdarzały się co najwyżej dwa.

Do gniazda na słupie energetycznym przy głównej drodze w Adamowie bociany przylatują od kilkudziesięciu lat.
- Sześć lat temu pojawiły się aż dwie pary - opowiada pani Marika. Kłóciły się ostro o miejsce, aż w końcu odleciały gdzie indziej. Przez cztery lata, kiedy dom stał pusty, bocianów nie było. W ubiegłym roku, gdy zaczęliśmy z mężem remont, pojawiła się para. Dochowała się jednego potomka.

Tegoroczne młode bociany wciąż dokarmiane są przez rodziców.
- Uwielbiają żaby - mówi Krzysztof Jakóbczyk. - Ostatnio jedna wypadła bocianiej mamie czy tacie z dzioba i spadła tuż obok naszej bramy. Dobrze, że akurat nikt tamtędy nie przechodził, bo żaba była ogromna...

Odloty bocianów do ciepłych krajów zaczynają się w sierpniu. Pierwsze odlatują na zimowisko ptaki dorosłe, które nie dochowały się potomstwa. Następnie tegoroczne młode, a dopiero mniej więcej tydzień po nich wyruszają w podróż rodzice. Dziennie bociany przelatują od 50 do 270 km. Średnia prędkość lotu to około 45 km/h.