Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Blue Jasmine - recenzja

Renata Sas
film.wp.pl
Dla sympatyków Woody Allena pozycja obowiązkowa. To jeden z najlepszych jego filmów, a rola Cate Blanchett będzie wielką frajda dla łowców aktorskich kreacji. „Blue Jasmine” trzeba zobaczyć.

O filmie głośno. W USA bije rekordy powodzenia. Po przystankach w Barcelonie, Paryżu i Rzymie Allen wrócił do Ameryki. Zahaczając o ukochany Nowy Jork, podąża ze swoją bohaterką do San Francisco.
Jasmine jest damą z wyższych biznesowych sfer, żoną uwikłanego w rozmaite interesy Hala (po „Zakochanych w Rzymie” Alec Baldwin znów u tego reżysera). Miała być antropologiem, ale stała się ozdobą salonów, bryluje w towarzystwie, jest wymarzonym dodatkiem do przedsiębiorczego męża, a w jej uszach wciąż romantycznie brzmi melodia „Blue Moon”. Naraz jej świat runął. Mąż zamknięty za malwersacje stracił wszystko, co oznacza, że ona też nie ma nic. Resztki dawnej świetności to torebka i apaszka Hermesa, pasek, żakiet Chanel i do tego obowiązkowe perły, oraz walizki Vuitton. Dobrze „ometkowana” z Manhattanu trafia do San Francisco, by zatrzymać się u skromnej, przybranej siostry (obie były adoptowane).
Nie bardzo umie ocenić swoją sytuację. Nie potrafi też pojąć, że można żyć inaczej. Niczym Alicja z Krainy Czarów błąka się wśród przedziwnych postaci nie z jej świata i nie może wyjść z przeraźliwego zdumienia nad skalą zmian. Kolejna pastylka i chwila szansy na przetrwanie. Jasmine (zmieniła imię z prozaicznego Jeanette) sprowadzona przez los do parteru, nie wychodzi ze swojej bajki. I Allen jej pomaga przeplatając nową sytuację scenami z luksusowej przeszłości. Wszystko, co się dzieje bohaterka filtruje przez dawne życie. Wówczas nie dostrzegała mężowskich zdrad ani charakteru interesów, brała to, co dawało jej poczucie uczucie szczęścia.
Blanchett gra wybornie - jest damą i kobietą tracącą kontakt z rzeczywistością. Łączy sprzeczności, odsłania różne strony osobowości jest z bajki i prosto z życiowego koszmaru. Czasem zbliża się do groteski, ale nie przekracza granicy. Świetnym kontrapunktem dla jej bohaterki jest grająca siostrę Sally Hawkins. Ginger zawsze żyła skromnie - była kelnerką, jest sprzedawczynią, matką dwóch synów. Wie co to małe radości i co znaczy przegrywać.
Realizacje Allena zwykle określa się mianem komedii. Tej tak się nazwać nie da. Mistrz, słynący z celnych stwierdzeń, postawił kiedyś pytanie: co zrobisz, gdy ktoś ci przystawi nóż do szyi, a ty akurat dostaniesz czkawki? „Blue Jasmine” jest jedną z wersji odpowiedzi na takie pytanie. (98 min)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany