Biuro sprowadziło łódzkich turystów z Maroka po dwóch z siedmiu dni wycieczki. Opowiedzieli jak wyglądał powrót
Wojciech Filipiak poleciał z żona na wymarzoną wycieczkę objazdową do Maroka w ubiegłą środę. Impreza miała potrwać tydzień.
Dwa dni później biuro podróży Itaka zdecydowało, że turyści ze względu na rosnące zagrożenie zakażeniem się koronawirusem wracają do Polski. W nocy z piątku na sobotę łodzianie z grupą turystów z innych miast wylecieli z lotniska w Casablance do Stambułu. Tu już czekał na nich autokar, który przewiózł ich do hotelu. Na Sen, mycie i śniadanie mieli sześć godzin. Ten sam autokar zabrał ich z hotelu na lotnisko skąd odlecieli do Berlina. Tutaj czekał na nich autokar, który miał ich przewieźć do Warszawy.
Kierowcy ze względu na przepisy sanitarne odgrodzili część autokaru od strony kierowcy taśmami tak aby turyści nie mogli się do nich zbliżyć. Nikt nie pomyślał, aby zagwarantować turystom przerzucanym z kontynentu na kontynent wodę.
JAK WYGLĄDAŁ POWRÓT? CZYTAJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE