Bilet do kina: „Igrzyska śmierci: W pierścieniu ognia”

Fantastyczno-przygodowa opowieść, mająca zapełnić na ekranach lukę po wampirycznej „Sadze Zmierzch”, przenosi w przyszłość, ale też prowokuje do porównań z obrazem współczesnego świata. Wszechwładna siła nienawiści, bezwzględne niszczenie tych, którzy oprócz własnych interesów widzą dobro innych, chytre tępienie wszelkich działań uznanych za zagrożenie dla pozostających u władzy – to podkreśla fabuła.
Urocza, małomówna, zwycięska Katniss (znów Jennifer Lawrence, laureatka Oscara oraz dziewięciu innych nagród za „Poradnik pozytywnego myślenia”) i Peeta (Josh Hutcherson), których połączyła okrutna walka i miłość, stają przed kolejnym wyzwaniem. Sprawującym rządy służą do celów propagandowych. Jak bardzo poddadzą się manipulacji? Trwa show publicznych celebryckich wystąpień. Prezydent Snow (Donald Sutherland) wie, że przydadzą mu się jako sprzymierzeńcy. Ale czy może być pewny, zwłaszcza Katniss?
Dylematy władzy, nastroje społeczne zajmują sporo czasu w przebiegu zdarzeń. Ale i tym razem najważniejsza jest śmiertelna walka. Mają do niej stanąć bohaterowie poprzednich edycji Igrzysk Głodowych. Rodzi się wizja reality show. Wielkie zabijanie jako widowiskowy popis z efektami świetlnymi, lustrami musi porwać masy.
Tłum, wpisany w przygotowanie i przebieg igrzysk, jest pod wrażeniem Katniss.
„Igrzyska śmierci: W pierścieniu ognia” to blockbuster dalej mający swój styl, zachowujący charakter postaci (jest kilka wyrazistych nowych). Gary’ego Rossa, reżysera pierwszej części, zastąpił Francis Lawrence, ale natura morderczej opowieści została zachowana. Krwawa bajka, do której teraz dołożono dużo ognia, ma też myśl i co istotne – sympatyczną, wiarygodną bohaterkę. Już powstają dwa kolejne filmy. (146 min)