W sumie w wyścigu wzięły udział 754 osoby z zapisanych 850. Byli to nie tylko mieszkańcy Łodzi i okolic, ale także Warszawy, Krakowa i Gdyni, jak również obcokrajowcy pracujący w Łodzi. Bieg wystartował kilka minut po goddz. 0.30. Pierwsi zawodnicy pojawili się jednak w terminalu już o godz. 21.
- Każdy uczestnik zawodów musiał przejść przez identyczną kontrolę w hali odlotów jak pasażerowie wylatujący z Łodzi - mówi Ewa Bieńkowska, rzecznik prasowy łdzkiego lotniska. - Bieg odbywał się bowiem na terenie czynnego lotniska i nie można było ominąć tych procedur.
Uczestnicy biegu, którego oficjalna nazwa brzmi LCJ Run (LCJ to kod, w systemie IATA, portu lotniczego Łódź im. Władysława Reymonta), pokonali dwie długości pasa startowego lotniska w Łodzi. Start i meta były zlokalizowane na płycie postojowej przy nowym terminalu. - Biegło się bardzo fajnie - mówił tuż po przekroczeniu mety Tomasz Osmulski. - Choć przez mgłę kompletnie nie było widać, jak daleko są ci biegnący z tyłu. To było dziwne uczucie.
Jako drugi z mężczyn metę przekroczył Krzysztof Pietrzyk z czasem gorszym tylko o dwie sekundy. Trzeci był Grzegorz Pietrusiewicz z czasem 16 minut i 22 sekund. Jako pierwsza kobieta na mecie pojawiła się 20-letnia Elżbieta Styczyńska. Na pokonanie 5 km potrzebowała 20 minut i 16 sekund. Nagrodami dla najlepszych były, poza pucharami bony na sprzęt sportowy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?