– Nigdy wcześniej nie wydarzyło się coś takiego, choć ten zakład działa tam od wielu lat – dziwi się Bożydar Ziętarski, prezes „Delty”.
– Wywieszone do suszenia ubrania trzeba było wyprać jeszcze raz, to samo z siedziskami leżaków – dodaje Magdalena Wojnowska, jedna z działkowiczek. – Nie wiemy, czy pokryte tym pyłem warzywa i owoce będą nadawały się do jedzenia. A najbardziej boimy się o dzieci – czy jak się tego nawdychają, za jakiś czas nie będą chore.
– Pył musiał pojawić się już w nocy, bo w pewnym momencie obudziłem się i zacząłem strasznie kichać – mówi Jacek Marcinkowski.
– Praca zakładu jest bardzo głośna, a tej nocy huk był wyjątkowo nieznośny – dodaje jego żona Anna. – Martwimy się, żeby sprawa z pyłem nie powtarzała się codziennie.
Działkowicze opowiadają, że nikt z firmy nie chciał im wytłumaczyć, co to za pył ani czy jest niebezpieczny. Nam udało się porozmawiać z kierownikiem zakładu, Włodzimierzem Barylskim.
– Do produkcji używamy naturalnych surowców – piasku kwarcowego, takiego jak na plaży, więc pył nie jest szkodliwy, nie ma w nim żadnej chemii – wyjaśnia kierownik. – Musimy jeszcze się upewnić, czy ten wyciek faktycznie nastąpił u nas, ale jeśli wewnętrzna kontrola to potwierdzi, zrobimy wszystko, żeby taka sytuacja się nie powtórzyła. A działkowicze nie muszą się bać, pył nie zagraża drogom oddechowym, a owoce po umyciu można jeść.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?