Co to oznacza? Piłkarze mają mniej szukać widowiskowych akcji (- Choć to wbrew mojej filozofii - podkreśla Tarasiewicz), a grać w sposób zdyscyplinowany i skuteczny. W sytuacji, w jakiej jest ŁKS, cel uświęca środki. Najważniejsze jest zdobycie jak największej liczby punktów.
Trener mówi:
- Byłem zawodnikiem technicznym, zawsze jednak miałem "kota" na punkcie organizacji i dyscypliny na boisku. Dobra gra zaczyna się od defensywy.
Tarasiewicz zastanawia się nad optymalnym zestawieniem obrony i drugiej linii. Przekonuje:
- Są pewne pozycje na boisku, które mogą wpłynąć na ustawienie przeciwnika. Jeżeli na prawej czy lewej pomocy zagra Sebastian Szałachowski, to boczny obrońca nie będzie go atakował wysoko, bo jak "Szałach" sobie puści piłkę, to ten tylko numer zobaczy.
Jeśli natomiast zagrają tam Marcin Smoliński czy Bartosz Romańczuk, którzy lubią trzymać piłkę krótko przy nodze, obrońca może do nich doskoczyć, "wziąć ich na plecy". Tego nie może zrobić z Sebastianem, bo to po prostu skończy się dla niego katastrofą.
Trener uważa, słusznie, że za wcześnie mówić o konkretnych personalnych rozwiązaniach, ale zapewnia, iż u niego Mladen Kascelan na prawej obronie będzie występował tylko z konieczności.
Nie wyklucza natomiast, jeśli kartki wyeliminują kilku zawodników, że w roli środkowego obrońcy zobaczymy Antoniego Łukasiewicza. Wczoraj z drużyną pracował już Marcin Mięciel. Zespół trenował m.in. zagrania w ataku szybkim, kontrataku, pozycyjnym oraz stałe fragmenty gry.
Dziś piłkarze mają wolne i szkoleniowiec nie widzi w tym nic dziwnego. Po dwóch tygodniach ciężkich zajęć takie rozwiązanie jest często praktykowane w zachodnich klubach.
- Boi się pan sobotniego meczu?
Ryszard Tarasiewicz: - Nie! Zwycięstwo czy choćby remis będzie cennym osiągnięciem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?