Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bankructwo "królowej kanarów": Ma 300 tys. zł w... mandatach

(kz)
Otrzymując tak małą emeryturę trudno pogodzić się z faktem, że ma się w domu 300 tysięcy złotych w niewyegzekwowanych karach za jazdę na gapę.
Otrzymując tak małą emeryturę trudno pogodzić się z faktem, że ma się w domu 300 tysięcy złotych w niewyegzekwowanych karach za jazdę na gapę. Krzysztof Zając
Henryka Marcinkowska, uważana niegdyś za królową łódzkich "kanarów", ma w kartonowym pudle stojącym w mieszkaniu majątek: tysiące mandatów za jazdę na gapę.

Ale boi się, że pieniędzy tych nigdy nie ściągnie, chociaż bardzo by chciała, bo jest już emerytką i musi wyżyć za 567 złotych miesięcznie.

Otrzymując tak małą emeryturę trudno pogodzić się z faktem, że ma się w domu 300 tysięcy złotych w niewyegzekwowanych karach za jazdę na gapę.

- Ściganiem gapowiczów zajmowałam się od 1999 roku, kierując kontrolerami - opowiada pani Henia. - Na początku pracowałam dla wrocławskiej firmy CSG, do której tygodniowo wysyłałam mandaty nawet za 30 tysięcy złotych. W 2003 roku Jerzy Kropiwnicki ogłosił, że łódzkich gapowiczów powinny ścigać miejscowe firmy. Wtedy założyłam własną. Pracowało dla mnie nawet 90 - 150 kontrolerów. Ale okazało się, że łatwiej złapać gapowicza niż ściągnąć od niego należność.
Przez dwa lata firma H. Marcinkowskiej uzbierała tysiące mandatów, których nie była w stanie wyegzekwować. A rachunki trzeba było regulować na bieżąco. Wówczas "królowa kanarów" popadła w długi, które do dziś spłaca.
- Teraz dla miasta ściągającego kary za jazdę bez biletu pracuje kancelaria prawnicza w Katowicach, a zaoczne nakazy płatności wydaje internetowy sąd w Lublinie. Kilka lat temu nie było tak łatwo. Zleciłam ściągnięcie pieniędzy "Krukowi". Nie udało mu się tego zrobić. Potem kontaktowałam się z innymi firmami windykacyjnymi, ale one chciały, by im jeszcze dopłacać. Nie miałam z czego.
Pani Henryka jeździ teraz tramwajami oraz autobusami i zszokowana patrzy na styl pracy obecnych kontrolerów.
- To jakieś niedopuszczalne w cywilizowanym świecie przebieranki. Obskurnie ubrany chłopak siada w autobusie. Na kolanach pokłada mu się dziewczyna i nagle okazuje się, że to... para "kanarów" udająca pasażerów - oburza się Henryka Marcinkowska.
Ciągle szuka kogoś, kto zechce odkupić od niej długi gapowiczów. Połowę tysiączłotowej emerytury zabiera jej urząd skarbowy za stare długi z czasów prowadzenia firmy, a za 500 zł trudno wyżyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany