AZS Rzeszów - Widzew 74:63. Łodzianki słabsze nawet od beniaminka

Wszsystkie poprzednie porażki widzewianek można było usprawiedliwiać polityką kadrową i tym, ze polskim koszykarkom trudno jest nawiązać równorzędną walkę pod koszem z zagranicznymi zawodniczkami. Po meczu w Łańcucie, gdzie swoje spotkania rozgrywają rzeszowianki to tłumaczenie nie ma jednak żadnego sensu, bo w ekipie gospodyń występuje tylko jedna Amerykanka - Leah Metcalf i nie ona była naważniejszą postacią tego spotkania.
Gospodyniom po prostu bardziej zależało na zwycięstwie, co było widać od początku meczu. Łodzianki nie prowadziły w nim ani razu, a do tego nie bardzo przeszkadzały Elżbiecie Mukosiej, Magdalenie Kaczmarskiej i Anecie Kotnis, które w trójkę do przerwy zdobyły 30 punktów, a ich drużyna prowadziła 40:28.
Łodzianki do ataku ruszyły po zmianie stron i wydawało się, że ten mecz jeszcze nie jest przegrany. Dzięki lepszej grze Aleksandry Pawlak i przede wszystkim Anny Tondel w 24 min zmniejszyły starty do 6 punktów (36:43), lecz zryw okazał się chwilowy. Szybko przewaga gospodyń znów zwiększyła się do 10 oczek i do końca meczu ich zwycięstwo nie było zagrożone nawet przez moment.
To było ostatni mecz widzewianek w pierwszej rundzie rozgrywek ekstraklasy. Rewanże rozpoczną 25 listopada spotkaniem przed własną publicznością z KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp.

AZS-OPTeam Rzeszów - Widzew Łódź 74:63 (18:11, 22:17, 11:15, 23:20)
AZS: Mukosiej 20, Kaczmarska 16, Kotnis 13, Kędzia 12, Metcalf 9, Kuncewicz 4, Rafałowicz, Krzywoń, Czerwonka.
Widzew: Pawlak 19, Jankowska 14, Tondel 11, Chomicka 11, Rzeźnik 5, Bednarczyk 2, Kopczyk 1, Modelska, Dziwińska.