Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Atak na policję! Gangsterzy spalili auto Komendanta Miejskiego Policji w Łodzi i policjantki [NOWE FAKTY, zdjęcia]

krzysztof zając, tomasz jabłoński
Samochód został odholowany na policyjny parking
Samochód został odholowany na policyjny parking łukasz kasprzak
Łódzka policja i prokuratura badają sprawę podpalenia prywatnych samochodów łódzkich policjantów: komendanta miejskiego Piotra Beczkowskiego oraz funkcjonariuszki komendy wojewódzkiej. Auto szefa policji doszczętnie spłonęło. Drugi samochód spalił się częściowo. Póki co w sprawie obu pożarów prowadzone są odrębne postępowania, choć nie jest wykluczone, że zostaną one połączone. Czynności procesowe prowadzi wydział dochodzeniowo-śledczy komendy wojewódzkiej w Łodzi pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Łódź-Polesie. Nieoficjalnie mówi się o tym, że podpaleń mogły dokonać grupy pseudokibiców.

- Kibice są niezadowoleni, że w ich środowisku były zatrzymania, że nie zgadzamy się na organizację meczów - mówią policjanci. - To może być powodem ataku. Niemniej jednak to nie jest jedyna zakładana wersja śledcza.

Nieznani sprawcy spalili w nocy na Retkini samochód komendanta miejskiego policji w Łodzi Piotra Beczkowskiego. W tym samym czasie po drugiej stronie miasta, na Janowie, spłonął samochód należący do wysoko postawionej funkcjonariuszki policji zajmującej się przestępczością zorganizowaną. Nie ma wątpliwości, że w obu przypadkach doszło do podpalenia.

Komendant Beczkowski parkował czarne audi przed blokiem, w którym mieszka.
Przestępcy byli dobrze zorientowani i przygotowani, bo nie uchwyciły ich kamery pobliskiej stacji benzynowej. Zdarzenia nie widzieli też żadni świadkowie.

Samochód płonął jak pochodnia
Do pożaru doszło w nocy z wtorku na środę. Ogień pojawił się po godz. 1. Gdy zaalarmowani strażacy dotarli na parking przy ul. Kusocińskiego, z nowego audi niewiele już zostało.
- Samochód płonął jak pochodnia - mówią świadkowie.
Auto stało pod doskonale oświetlonym billboardem, zaledwie 20 metrów od stacji benzynowej.
Jednak jej pracownicy nic nie zauważyli, bo audi stało tuż poza granicą monitoringu. Opowiadali tylko, że na ekranie zobaczyli nagle silne światło, jakby odblask ognia. Na ratunek było już jednak za późno.
Całą noc, a także do południa w środę, policja zabezpieczała ślady i przesłuchiwała okolicznych mieszkańców. Jednak podpalacze wybrali doskonałą porę na dokonanie swojego dzieła - wszyscy spali.

Tu też nikt nic nie widział
Sprawcy bądź sprawców podpalenia samochodu nie widzieli również mieszkańcy ul. Billewiczówny, przy której płonęło żółte audi policjantki. W tym przypadku sąsiedzi byli jednak na tyle czujni, że ogień udało im się opanować i samochód nie spłonął doszczętnie.
- Obudzili mnie sąsiedzi. Gdy wyjrzałem przez okno, audi płonęło - mówi Andrzej Woźniak, lokator bloku, przed którym doszło do podpalenia. - Szybko chwyciliśmy za wiadra i każdy biegł gasić. Samochód musiał zostać polany jakąś substancją łatwopalną, bo ogień buchał spod niego, ale płomienie szalały też na dachu. Gdyby nie wspólna i szybka reakcja sąsiadów, spłonąłby całkowicie.

- Sąsiadka miała już kiedyś poprzebijane opony, lakier mocno porysowany - dodaje sąsiad. - Ale w tym przypadku, sprawcy ewidentnie chcieli, by auto całkowicie spłonęło.
Próbowaliśmy skontaktować się z komendantem Piotrem Beczkowskim, by zapytać go o oba pożary prywatnych policyjnych samochodów. Niestety, odmówił nawet krótkiej rozmowy, tłumacząc przez sekretarkę, że jest bardzo zajęty.
? ? ?
Podinspektor Piotr Beczkowski komendantem miejskim policji w Łodzi jest dopiero od maja. Wcześniej był naczelnikiem wydziału do walki z przestępczością przeciwko życiu i zdrowiu oraz zastępcą komendanta miejskiego.
? ? ?
W 2005 roku cała łódzka policja została postawiona na nogi, gdy złodzieje skradli citroena C5, należącego do ówczesnej szefowej Komendy Miejskiej Policji w Łodzi, podinsp. Aldony Kostrzewy. Pojazd pani komendant nigdy się nie odnalazł, a jedna z wersji śledczych zakładała, że auto zostało skradzione w zemście za aresztowania w środowisku złodziei samochodów.
W 2010 roku łódzka policja bezskutecznie poszukiwała 2-letniego peugeota 308, którego złodzieje skradli Jarosławowi Orszulakowi, p.o. komendantowi straży miejskiej w Łodzi.
Policji nie udało się również schwytać złodziei, którzy okradli z kołpaków i lusterek zaparkowanego przed Hotelem Mazowieckim w Łodzi mercedesa należącego do insp. Ferdynanda Skiby, ówczesnego komendanta wojewódzkiego policji w Łodzi.

Z nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł zbliżonych do sprawy wynika, że policja łączy te zdarzenia ze środowiskiem łódzkich pseudokibiców piłkarskich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany