Jak pan ocenia pierwszą część sezonu w wykonaniu piłkarzy ŁKS?
W sumie nie była zła, choć do jednego spotkania miałbym zastrzeżenia. Drużyna zagrała poniżej własnych możliwości, ale to jest futbol i takie rzeczy się zdarzają.
Słychać głosy, że pański wnuczek (Piotr - przyp. red.) kuszony jest przez drużyny z pierwszej ligi?
Miło słyszeć, że ktoś docenia jego grę i umiejętności, ale wydaje mi się, że te rewelacje nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. Nie słyszałem, aby były konkretne propozycje. Nie wolno zapominać, że studiuje w Łodzi i tu chce dokończyć naukę.
Gdyby się jednak pojawiły propozycje, to co doradziłby pan wnukowi?
Jest dorosły i to on będzie podejmował ewentualne decyzje. Jeśliby już jednak pytał, to doradzę mu, aby pozostał w Łodzi. Ma jeszcze wiele braków, nad którymi powinien solidnie pracować. Budowa fizyczna też nie należy do jego najmocniejszych stron. Wymaga solidnego podejścia do sprawy, no i oczywiście czasu. Należy pamiętać, że niedawno skończył wiek juniora. Wszyscy wiemy, iż przeskok do dorosłej piłki nie jest łatwy.
Jaka była słabsza strona ŁKS w rundzie jesiennej?
Mogę to oceniać wyłącznie z pozycji kibica, bo nie znam drużyny od środka i nie wiem nic o jej taktyce. Wydaje się, że trzeba więcej popracować nad szybszą grą w ofensywie. Czasami odnosiłem wrażenie, że ełkaesiakom się nigdzie nie spieszy i dlatego gra do przodu szła strasznie wolno.
A co imponowało panu w tej drużynie?
Bez wątpienia solidność defensywy. O ile się nie mylę, to ŁKS stracił jesienią najmniej goli, podobnie jak lider rozgrywek. To ważna sprawa, bo ma bezpośrednie przełożenie na wyniki.
Co robi syn?
Marcin pogłębia wiedzę trenerską i czeka na ciekawą propozycję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?