Alicja Majewska mówi o dziwnych wymaganiach młodych gwiazdeczek. Czego sobie życzą?

Szczególnie ujawnia się to przy organizacji koncertów. Można odnieść wrażenie, że im młodszy celebryta z jeszcze mizernymi osiągnięciami scenicznymi, tym wymagania stają się coraz większe i coraz bardziej... dziwaczne.
Utwierdza nas w tym przekonaniu Alicja Majewska, która 30 maja skończyła 75 lat, a występuje na scenie od 1968 roku. Artystka w rozmowie z „Plejadą” wyznała, co musi się znaleźć w jej pokoju przed koncertem.

- Zwykle kawa jest, herbata jest. Moja fanaberia to tłuste mleko 3,2 proc.
A tak mówiła o wymaganiach młodych:

- Ciepła woda z cytryną czy owoce to pal sześć. Ja słyszę, że w riderach (zestawach próśb - red.) są inne rzeczy. Usłyszałam ostatnio, że jakiś młody człowiek miał w riderze: „banan obrany ze skórki, pokrojony na plasterki centymetrowe” i to było z wykrzyknikiem. Była jeszcze pistacjowa guma do żucia. Już nie mówię o tym, że są wpisywane do riderów alkohole. Jestem absolutnie zagorzałą przeciwniczką tego. Jak ktoś chce się napić, to niech sobie kupi i po cichu wypije. To jest niemoralne!

A teraz z zagranicznych gwiazdach. Kiedyś przed koncertem Britney Spears miała zażyczyć sobie, żeby dostarczono do jej garderoby hamburgery z McDonald’s. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że księżniczka Popu chciała dostać kanapki bez bułek.

Jennifer Lopez miała kiedyś zaśpiewać przed 60-milionową publicznością na zawodach sportowych w Indiach. Przed koncertem zażyczyła sobie m.in. miejsc hotelowych dla licznej ekipy, prywatnego sztabu stylistów i… odrzutowca! Te wymagania były zbyt duże dla organizatorów show i ostatecznie Jennifer Lopez nie zaśpiewała w Indiach.