Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksandra Klepaczka, Miss Polski 2022 - ambitna i zdeterminowana perfekcjonistka WYWIAD

Wiktor Przygocki
Wiktor Przygocki
fot. Karolina Pakuła / Gosia Włuka / Seweryn Cieślik
Rozmowa z Aleksandrą Klepaczką, laureatką konkursu Miss Polski 2022. Mieszkanka oddalonego o kilkanaście kilometrów od Łodzi Bukowca (pow. łódzki wschodni) dzieli się z nami wrażeniami po wielkiej gali finałowej. Choć w Łodzi nie mieszka - to nasze miasto kocha oraz dumnie je reprezentuje. Pracuje i uczy się w nim, odkąd skończyła dwanaście lat.

Wróćmy do wieczora, który miał miejsce 17 lipca. Ty na scenie w Nowym Sączu w koronie najpiękniejszej Polki. To musiało być jak sen?
To było coś niesamowitego. Niedowierzanie i duża niewiadoma. Nie wiedziałam za bardzo, co mnie teraz czeka. Jedyne czego byłam pewna, to tego, że przede mną dużo pracy. Było trochę strachu, czy oby na pewno podołam, ale z drugiej strony poczułam coś niesamowitego. Uświadomiłam sobie, że zostałam ogromnie wyróżniona i stałam się częścią czegoś wyjątkowego. To uczucie - że ktoś we mnie uwierzył i dał mi szansę - było wspaniałe. Otrzymałam wielki kredyt zaufania. Wiedziałam, że nie mogę się teraz poddać. Po finale od razu ruszyłam do przodu ze wszystkimi obowiązkami, które obecnie na mnie spoczywają.

Jak zareagowali twoi bliscy?
Byli zszokowani. Mój tata - po tym, jak ogłoszono, że dostałam się do finałowej "dziesiątki" - nawet żartobliwie pytał, czy "lecimy" do domu, bo przecież "robota wykonana". Jechałam do Nowego Sącza bez jakichś oczekiwań - chciałam po prostu zrobić swoje i wypaść jak najlepiej. Idąc do tego konkursu absolutnie nie zastanawiałam się kto wygra. Nie analizowałam, która z finalistek ma największy potencjał. Kiedy później staliśmy na scenie po ogłoszeniu ostatecznych wyników, skierowałam na mojego tatę wzrok. Nigdy wcześniej nie widziałam u niego podobnego spojrzenia. Wyglądał, jakby się znalazł w innym świecie. Był tak przejęty i zszokowany.

A reakcja otoczenia?
Spotkały mnie dwa przepiękne momenty. Kiedy dzień po gali finałowej wróciliśmy do domu, na ulicy w Bukowcu - gdzie mieszkam - czekał na mnie cały komitet powitalny. Sznur aut i wielki baner. Byli tam moi znajomi, sąsiedzi, przyjaciele. Pojawił się też mój zespół muzyczny, w którym śpiewam. To było piękne, wzruszające doświadczenie i potwierdzenie, że ci wszyscy ludzie ze mną są. Drugi - równie piękny - moment był, kiedy pojawiłam się w mojej pracy. Nie wszyscy w firmie wiedzieli, że brałam udział w konkursie Miss Polski, gdyż raczej tego nie rozpowiadałam, ale nie było to też jakąś dużą tajemnicą. Niemniej szok na mojej twarzy był chyba nie do opisania, gdy moi współpracownicy powitali mnie tortem, balonami i bezalkoholowym szampanem. Okazało się, że oglądali finał i trzymali za mnie kciuki.

A jak udaje ci się łączyć obowiązki pracy w firmie z rolą Miss Polski?
Bycie Miss Polski to przede wszystkim napięty grafik, duża intensywność i niewiarygodna wręcz spontaniczność. O tym, czy np. będę miała danego dnia sesję zdjęciową, czasami dowiaduję się niedługo przed faktem. Muszę być w ciągłej gotowości. Kierownictwo w miejscu, w którym pracuję, dało mi takie poczucie, że oni zdają sobie sprawę z tego, co się wydarzyło oraz w pełni to rozumieją. Nasza współpraca układa się wspaniale i zbudowaliśmy świetną relację. Dlatego też dali mi do zrozumienia, że mogę wykorzystać ten rok bycia Miss jak najlepiej, a w samej pracy pełnię obecnie funkcję bardziej wsparcia. Bardzo to doceniam.

Sprawiasz wrażenie dobrze zorganizowanej osoby, jak sobie radzisz z tą spontanicznością świata Miss?
To prawda, jestem typem bardzo zorganizowanego człowieka - wręcz perfekcjonisty. Mam kalendarz, w którym zapisuję dosłownie wszystkie plany - co do godziny. Zamieszczam w nim informacje, gdzie muszę się danego dnia udać, jak się do czegoś przygotować itp. Każde - nawet najmniejsze - zmiany i niewiadome powodują, że prawie panikuję. Przez najbliższy rok muszę się z tym zmierzyć, ale na razie idzie mi nieźle!

Skąd ten perfekcjonizm?
Mieszkając w Bukowcu - kilkanaście km od Łodzi - zawsze musiałam mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. Przede wszystkim dotyczyło to transportu do szkoły muzycznej na ul. Szpitalnej w Łodzi, do której zaczęłam uczęszczać w wieku dwunastu lat. Podejmując decyzję, że chcę się do niej zapisać, wiedziałam, że będę musiała sama do niej jeździć. Na zajęcia nikt mnie nie woził - ani rodzice, ani brat. Już jako nastolatka wszędzie musiałam mieć dokładnie zaplanowany transport - czasami co do minuty. To wymagało naprawdę dokładnego planowania.

Domyślam się, że również dużej determinacji.
Zdecydowanie! Podróżowanie z mojego małego Bukowca do Łodzi - praktycznie codziennie - wymagało zgrania się z różnymi busami, PKS-ami itp. Często jeździły one np. raz na godzinę. To może brzmi śmiesznie, ale to wymagało naprawdę dużej determinacji. Poświęcenie tej godziny w jedną stronę, aby pokonać kilkanaście kilometrów, potrafiło być wyczerpujące, ale się przyzwyczaiłam. Od tych podróży zaczęła się też moja przygoda z Łodzią.

Którą - jak rozumiem - uwielbiasz...
Tak - to mój drugi dom. W Łodzi i jej okolicach chciałabym zostać na dłużej. Bardzo doceniam nasze miasto i łączę z nim zarówno przyszłość, jak i teraźniejszość. To tutaj - już od kilkunastu lat - uczę się i pracuję. Bliska memu sercu jest m.in. Manufaktura, w której przez lata pracowałam w kilku różnych miejscach - jeszcze jako nastolatka i studentka - oraz Rudzka Góra. Widok z niej jest przepiękny.

Jak wyglądała ścieżka twojej - łódzkiej - edukacji?
Skończyłam LO nr 25 na Dąbrowie, a także miałam krótki epizod na studiach pielęgniarskich na Uniwersytecie Medycznym. Porzuciłam je jednak na rzecz innej łódzkiej uczelni - Politechniki Łódzkiej, którą - swoją drogą - w tym tygodniu skończyłam. We wtorek obroniłam moją pracę inżynierską!

Gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów - na każdym polu!
Bardzo dziękuję. Dam z siebie wszystko.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści (5) - oszustwo na kartę NFZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany