Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agresywny pacjent szalał w przychodni. Pan Cezary obezwładnił napastnika

(mt)
– Tak rozwścieczonego człowieka jeszcze nie widziałem, a jego siła była wręcz nadludzka! – opowiada Przemysław Wajer, dyrektor przychodni medycyny pracy przy ul. Zgierskiej 2/8, której personel został zaatakowany przez pacjenta. Mężczyzna rzucał meblami, złamał nos szefowi poradni, był uzbrojony w nóż... Mogłoby dojść do tragedii, gdyby na wizytę u lekarza nie czekał właśnie inny pacjent, Cezary Kraszewski, który obezwładnił agresora.

38-letni mężczyzna zaatakował rozgniewany... negatywnym orzeczeniem lekarskim w sprawie jego zdolności do pracy. W gabinecie zaczął krzyczeć, uniósł biurko i próbował nim rzucić w lekarza; nie trafił, biurko z rumorem wpadło na metalowy kosz na śmieci, miażdżąc go jak puszkę po napoju. Pacjent kopnął w drzwi, wybijając w nich pokaźną dziurę...

– Siedziałem w poczekalni, gdy nagle rozległ się hałas którymś gabinecie – opowiada Cezary Kraszewski (przyszedł na badania przed rozpoczęciem pracy w MPK jako kierowca autobusów). – Z gabinetu wybiegł przerażony lekarz, ale odgłosy szamotaniny nadal dochodziły. Panie w recepcji zaczęły krzyczeć „Ludzie, pomóżcie, biją lekarzy!” i że trzeba włączyć „napadówkę”.

Pan Cezary odłożył aktówkę z dokumentami i ruszył do gabinetu.
– Było tam dwóch szamoczących się mężczyzn – mówi. – Oceniłem, że jeden to lekarz, który próbuje odeprzeć atak tego drugiego, krępego i bardzo agresywnego.
Panu Cezaremu udało się przewrócić agresora na leżankę. Ten jednak nadal próbował atakować.

– „Trzeba z nim na podłogę” – pomyślałem – relacjonuje nasz rozmówca.

Sprowadziwszy przeciwnika do parteru usiadł na nim okrakiem, ręce przytrzymał mu z tyłu. Mężczyzna z personelu (jak się później okazało, dyrektor przychodni) pomógł trzymać 38-latka i tak dotrwali do przyjazdu policji.
– Bez pana Cezarego z takim wybuchem agresji bym sobie nie poradził – mówi dyrektor NZOZ Przemysław Wajer, dla którego interwencja skończyła się złamaniem nosa i ponadtygodniowym zwolnieniem.
Policjanci zabrali napastnika, ale po przesłuchaniu został on zwolniony, a następnego dnia... znowu pojawił się przed przychodnią, wypytując wychodzących pacjentów o lekarzy, którzy aktualnie przyjmują...

– Wśród pracowników wybuchła wtedy panika – mówi dyrektor. – Przyjechała policja, ale stwierdziła, że nic nie może zrobić, bo ten pan powiedział, że tylko tu sobie stoi. Stał tak trzy godziny. Na szczęście więcej się nie pojawił, ale my od tego czasu zatrudniamy pracownika ochrony.

Sprawa napaści na personel przychodni trafiła do prokuratury. O jej konsekwencjach dla agresywnego pacjenta zadecyduje m.in. opinia biegłego psychiatry. Wiadomo, że wcześniej mężczyzna zaatakował już swego byłego pracodawcę – uderzając go w głowę komputerową klawiaturą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany