Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agnieszka Radwańska: Zabrakło jednego punktu

Agnieszka Bialik z Londynu
Andrzej Szkocki/Polska Press
Krakowianka, po znakomitym meczu, przegrała na kortach Wimbledonu ze Słowaczką Dominiką Cibulkovą 3:6, 7:5, 7:9. Stawką pasjonującego pojedynku był awans do ćwierćfinału Wielkiego Szlema.

Trzy godziny pięknej, dramatycznej walki, w której miała Pani piłkę meczową, ale ostatecznie to Słowaczka weszła do ćwierćfinału. Jakie są Pani wrażenia po takim pojedynku?Faktycznie, to był świetny mecz, coraz lepszy i lepszy. Pewnie, że lepiej zagrać dobre spotkanie, niż słabe, ale dla mnie właściwie to bez znaczenia, bo przegrałam. Kiedy jest się wyczerpanym i złym, to do głowy nie przychodzą dobre myśli, zwłaszcza kiedy było tak blisko. Zabrakło jednego punktu, żeby było inaczej. Trudno teraz orzekać, co poszło nie tak. Gdy przegra się 1:6, 1:6, można powiedzieć coś więcej - bo w takim przypadku prawdopodobnie wszystko poszło źle.
Jedno takie spotkanie wygrałam, drugie przegrałam. Każdy kolejny set grałyśmy lepiej niż poprzedni. Miałam meczbola, szansę by skończyć, ale się nie udało. To rozczarowujące. Z Dominiką gramy solidnie zza końcowej linii, w miarę równo, dlatego nasze pojedynki tak właśnie wyglądają. Są długie, wyrównane, ciężkie. Tak jest na każdej nawierzchni.

Jest jakiś sposób na ból po takiej porażce? Pięknej, ale porażce…Jak to się mówi „czas goi rany”. Tak jest we wszystkim, w sporcie chyba też.

Pani trenerzy mówili, że w meczu z Cibulkovą trzeba ją będzie ruszyć zza końcowej linii kortu i grać agresywnie…Starałam się to robić, ale tak się gra, jak przeciwnik pozwala. Pewnie, że najlepiej by było, żeby rywalka biegała po korcie. Na trawie ciężko się wraca. Cibulkova zagrała dziś naprawdę dobrze.

Trzygodzinna batalia daje się we znaki. Nie sądzi Pani, że w decydującym secie powinno się grać tie-breaka…Na pewno wtedy uniknęlibyśmy bardzo długich meczów. Taki wysiłek odczuwa się w kolejnych spotkaniach. Jeśli ktoś zagra w turnieju 2-3 takie pojedynki, to później może mieć problem. Widać to zwłaszcza w meczach mężczyzn.

W meczu sporo było challengów, piłki lądowały blisko linii. Kiedy Pani decyduje, czy sprawdzać?Wszystko zależy to od tego, co dzieje się na korcie, od sędziów liniowych. Nie ma reguły. Czasem są takie spotkania, że w ogóle nie biorę challengu.

Wimbledon zapowiedział wzmożone kontrole antydopingowe. Czy odczuła Pani to jakoś?Moja pani od badania gdzieś tu na mnie czeka. Wcześniej nie zauważyłam jednak zwiększonego nacisku na badania.

Pani dalsze plany startowe?To w tej chwili bardzo trudne. Nie chcę grać za dużo, ale chcę zagrać w tych większych turniejach. Trudna decyzja. Pomyślę o tym, jak skończy się to wszystko tutaj. Zobaczymy.

Przyjęłaby Pani zaproszenie na ślub od Cibulkovej…Pewno tak, czemu nie? (śmiech). Do Bratysławy nie jest daleko.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Agnieszka Radwańska: Zabrakło jednego punktu - Gazeta Krakowska

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany