Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adrian Świątek pogrążył łodzian. Ruch R.-ŁKS 1:0

Paweł Strzelecki
Ruch Radzionków - ŁKS
Ruch Radzionków - ŁKS Łukasz Kasprzak
Futbol bywa wyjątkowo złośliwy. Niechciany w Łodzi Adrian Świątek pogrążył ŁKS, zdobywając gola na wagę zwycięstwa. Po 21 kolejkach (od 20 sierpnia 2010 roku) łodzianie doznali ligowej porażki, która pod znakiem zapytania stawia ich sportowe aspiracje, czyli wyczekiwany powrót do ekstraklasy. Zawirowania z ostatnich dni (ministrajk) nie wpłynęły korzystnie na formę ŁKS.

Mecz rozpoczął się od udanej akcji ŁKS. W polu karnym piłkę głową do Bykowskiego zgrał Mięciel, ten przerzucił ją do Koseckiego. Strzał pomocnika był jednak za słaby, żeby Skorupski miał kłopoty ze złapaniem piłki. Kolejny udany atak też przeprowadzili łodzianie. Centrował Kosecki, z piłką minął się Bykowski, a Mięciel główkował nad poprzeczkę. Niestety nie sprawdziło się powiedzenie: do trzech razy sztuka. W 10 min łodzianie powinni zdobyć bramkę. Z lewej strony wpadł z piłką Bykowski. Niemal z końcowej linii zagrał ją na siódmy metr. Futbolówka minęła ręce bramkarza i trafiła wprost pod nogi Koseckiego. Na nierównej murawie wyprawiała jednak takie harce, że pomocnik ŁKS źle w nią trafił i wielka szansa przeszła koło nosa. W 15 min centra Romańczuka z 25 metrów okazała się chytrym strzałem i Skorupski musiał przerzucać piłkę nad poprzeczkę.
Ruch Radzionków - ŁKS
Dwie minuty później groźną kontrę przeprowadzili gospodarze. Obrońcy ŁKS się pogubili i w sytuacji sam na sam z Wyparło znalazł się Świątek. Kąt był ostry, Wypadło odważnie wyszedł na przedpole i zablokował uderzenie napastnika. W 24 min najbardziej aktywny w ataku Bykowski wpadł w pole karne. Strzelił mocno z ostrego kąta, ale bramkarz gospodarzy odbił piłkę przed siebie. W 30 min piłkę na własnej połowie przejął Łabędzki, podciągnął kilka metrów, dostrzegł, że bramkarz wyszedł daleko na przedpole. Zdecydował się na strzał, po którym piłka poszybowała pół metra nad bramką. W 33 min po podaniu Mączyńskiego, na strzał z 10 metrów zdecydował się Kosecki. Niestety trafił wprost w bramkarza, który odbił piłkę przed siebie. Dwie minuty później mocny strzał Bykowskiego zza pola karnego w ostatniej chwili zablokował obrońca Ruchu. W 36 min futbolówka po uderzeniu Mączyńskiego po ziemi o pół metra minęła słupek. Drugą składną kontrę Ruch przeprowadził w 43 min. Po akcji Rockiego, Przybecki posłał piłkę metr obok dalszego słupka.

ŁKS miał do przerwy wyraźną przewagę. Składniej konstruował akcje, górował nad rywalem wyszkoleniem technicznym. Aż 11 razy strzelał na bramkę (w tym cztery razy celnie), a jednak z trzech najgroźniejszych bramkowych okazji dwie wypracowali gospodarze. Łodzianie niby kontrolowali środek pola i nie dawali szans rywalom na wymianę kilku dokładnych podań, a jednak wystarczyła jedna, dwie chwile nieuwagi, by gracze Radzionkowa hasali bezkarnie w polu karnym ŁKS.
Przy piłce ełkaesiak Bartosz Romańczuk.
Drugą połowę znów lepiej rozpoczął ŁKS. Po dalekim wyrzucie z autu w wykonaniu Gieragi w wybornej sytuacji dziesięć metrów od bramki znalazł się Mięciel, ale fatalnie skiksował. Przy kolejnym rzucie rożnym pod bramką gości znalazł się kapitan Mowlik, lecz główkował nad poprzeczkę. Historia lubi się powtarzać. Łodzianie mieli przewagę, ale groźniej zaatakowali gospodarze. Rozpędzony Przybecki minął już w rogu pola bramkowego Wyparłę, ale zacentrował wyjątkowo nieudolnie. W 65 min po strzale Świątka piłka po palcach Wyparły odbiła się od poprzeczki i wyszła w pole. To było ostrzeżenie, zlekceważone przez łodzian. W następnej akcji niepilnowany Świątek strzałem po ziemi z końca pola karnego trafił w róg bramki. Gospodarze objęli prowadzenie. Napastnik Ruchu imponuje skutecznością. W trzecim kolejnym spotkaniu wpisał się na listę strzelców!

Kibice gości zaczęli głośno skandować: ŁKS grać! Łodzianie wzięli się do roboty. Próbowali odrobić straty. W 70 min po centrze z rzutu wolnego w wykonaniu Mączyńskiego, w dogodnej sytuacji Mowlik nie trafił głową w piłkę. W kolejnej akcji bramkarz odważnym wyjściem uprzedził Kłusa. Za chwilę obronił piłkę po strzale z 7 metrów Koseckiego. Trener Pyrdoł zagrał va banque. Zdjął z boiska obrońcę, wpuścił napastnika. Ruch bronił się chaotycznie, ale skutecznie. W 79 min, po centrze Mączyńskiego, Mowlik z pięciu metrów posłał świecę panu Bogu w okno. ŁKS szukał szansy w stałych fragmentach gry, ale dośrodkowania były wyjątkowo niecelne. Goście nie potrafili wypracować w samej końcówce klarownych bramkowych sytuacji. Ligowa niespodzianka stała się faktem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany