Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Absurdalny napad na bank w łódzkim centrum handlowym. Sprawca groził... scyzorykiem

(KZ)
zdjęcie ilustracyjnie
zdjęcie ilustracyjnie
Do placówki banku mieszczącej się w łódzkim centrum handlowym wszedł młody mężczyzna. Podszedł z nożem do stanowiska kasowego, przy którym były trzy pracownice. Wymachując trzymanym w dłoni nożem, zażądał od nich pieniędzy z kasy. W tym momencie do banku wszedł inny klient. Gdy zobaczył mężczyznę miotającego się przy kasjerkach... kazał mu wyjść. Napastnik bez łupu wybiegł z banku. Dopiero gdy uciekł, obrońca napadniętych dowiedział się, że była to próba rabunku.

Późnym popołudniem do placówki banku mieszczącej się w łódzkim centrum handlowym wszedł młody mężczyzna. Podszedł z nożem do stanowiska kasowego, przy którym były trzy pracownice. Wymachując trzymanym w dłoni nożem, zażądał od nich pieniędzy z kasy. W tym momencie do banku wszedł inny klient. Gdy zobaczył mężczyznę miotającego się przy kasjerkach... kazał mu wyjść. Napastnik bez łupu wybiegł z banku. Dopiero gdy uciekł, obrońca napadniętych dowiedział się, że była to próba rabunku.

Napad został sfilmowany przez bankowy monitoring, ale jakość nagrania była tak zła, że nie udało się na na jego podstawie zidentyfikować nieudolnego rabusia, mimo publikacji nagrania w internecie.

Złodziej wpadł przypadkiem, gdy zatrzymano go jako podejrzanego o kradzież roweru. Na komisariacie jeden z policjantów rozpoznał w zatrzymanym napastnika z banku, którego widział na zdjęciach z monitoringu. Mężczyzna, wówczas 17-letni, przyznał się w czasie przesłuchania do napadu, tłumacząc, że jego narzeczona miała urodziny i chciał okraść bank, bo nie miał pieniędzy na prezent. Opowiadał, że nikt się nie wystraszył jego scyzoryka, którym groził i dlatego tak łatwo został przepędzony.

W sądzie oskarżony o napad na bank wszystkiego się wyparł. Przekonywał, że policjanci wmówili mu sprawstwo napadu, a on się przyznał, bo po nocy w izbie zatrzymań chciał jak najszybciej wrócić do domu. Ponieważ policjanci pokazali mu zdjęcie z monitoringu, opisał ubranie, a opis noża zmyślił. Sąd nie dał wiary tym tłumaczeniom, ale uważał, że w postępowaniu przygotowawczym popełniono wiele błędów. Nie tylko jakość nagrania z monitoringu była tak fatalna, że sprawcy z nagrania nie dało się rozpoznać. Źle pobrano także odciski palców sprawcy na terenie banku i nie nadawały się one do jego do identyfikacji. Kolejnym problemem, jaki pojawił się na sali sądowej, były zgodne zeznania kasjerek, które oceniły wiek napastnika na około 30 lat. Tymczasem oskarżony o napaść by ł o 13 lat młodszy. Kasjerki pomyliły się także co do wzrostu rabusia. Podawały że mierzył ok. 165 cm , tymczasem oskarżony ma 185 cm wzrostu. Napadniętym okazano podejrzanego dopiero po prawie roku od zdarzenia, kilka miesięcy po jego zatrzymaniu. Nie miały stuprocentowej pewności, że faktycznie on był rabusiem. Tak samo nie był tego pewien przypadkowy klient, który przepędził złodzieja z banku. Sąd w tej sytuacji dał wiarę funkcjonariuszom policji, bo zeznania oskarżonego zaraz po zatrzymaniu były wiarygodne, a analiza wyglądu i porównanie go z zapisem monitoringu wskazywały na wyraźne podobieństwo. Sąd uznał, że jego wina w tej sprawie nie budzi żądnych wątpliwości. Dodatkową okolicznością go obciążającą było to, że już wcześniej dwukrotnie karano go za drobne przestępstwa. Dla sądu nie miało znaczenia, że sprawca działał w sposób nieudolny i faktycznie przestępstwo nie zostało popełnione.

Zgodnie z kodeksem karnym, przestępstwo o jakie został oskarżony mężczyzna, stanowi zbrodnię, a dolny próg kary wynosi 3 lata więzienia. Sąd jednak uznał, że w jego przypadku można zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary. Stwierdził, że oskarżony jest przypadkiem niedojrzałego, beztroskiego sprawcy, jednak od czasu napadu bardzo się zmienił. Usamodzielnił się, zamieszkał wspólnie z partnerką W zeszłym roku urodziło mu się dziecko. W tej sytuacji zdecydował, by dać mu ostatnią szansę na poprawę.

Sąd Okręgowy w Łodzi wymierzył mu karę 2 lat pozbawienia wolności, zawiesił jej wykonanie na pięć lat tytułem próby i oddał go pod nadzór kuratora sądowego. Dodatkowo nałożył na niego karę grzywny wynoszącą w sumie tysiąc złotych, tłumacząc że w sytuacji zawieszenia kary pozbawienia wolności będzie to jedyna dolegliwość dla oskarżonego. Ma on wprawdzie trudną sytuację materialną, ale jest młodym, zdolnym do pracy człowiekiem, który bez problemów powinien w legalny sposób zdobyć środki na jej uiszczenie. Został też obciążony kwotą 500 zł tytułem częściowego pokrycia kosztów sądowych. Można więc powiedzieć, że w calej tej sprawie nieudanego napadu ani sprawca, ani bank wielkich szkód nie ponieśli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany