Wedle wstępnych ustaleń śledczych, seria ataków rozpoczęła się po godz. 5 na przystanku przy Galerii Łódzkiej, gdzie zwyrodnialec zaatakował czekają na tramwaj 41-latkę. Zakrył jej usta ręką i uderzał w klatkę piersiową. Kobiecie udało się wyrwać i wbiec do tramwaju. Drugą ofiarą zbira była 23-letnia studentka Szkoły Filmowej w Łodzi, która ul. Wigury wracała do akademika. Mężczyzna zwyzywał ją, dotkliwie pobił i usiłował zmusić do seksu oralnego. Uciekł na widok zbliżających się przechodniów. Pobiegł w kierunku ul. Kilińskiego. Tam w okolicy al. Piłsudskiego zobaczył atrakcyjną 22-latkę. Zaczepił ją słownie i zaczął grozić zabiciem. Kobiecie i udało się uciec (to czwarta ofiara, która zgłosiła się do prokuratury wczoraj rano). Kobieta nie chciała złożyć oficjalnego zawiadomienia. Niezaspokojony zbir pobiegł dalej ul. Kilińskiego do ul. Nawrot. Właśnie w tym miejscu zobaczył 28-latkę i rzucił się na nią z pięściami . Po kilku ciosach oboje upadli. Dzięki temu udało się jej wyrwać i uciec.
Na trzy miesiące został wczoraj aresztowany 29-letni łodzianin podejrzany o serię ataków na kobiety w centrum Łodzi. Mężczyzna usłyszał zarzuty usiłowania zgwałcenia dwóch kobiet i naruszenia nietykalności trzeciej.
Co zeznał?
Czytaj na kolejnym slajdzie
Wieczna miłość
- Przedstawił wersję, z której wynika, że w niedzielę wieczorem wraz z kolegami z pracy spożywał alkohol w różnych restauracjach, następnie poszli do nocnego klubu, a stamtąd na stację benzynową. To ostatni element nocy, który zapamiętał - informuje Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Obudził się w domu następnego dnia rano i - jak twierdzi - nie jest w stanie przypomnieć sobie, co działo się wcześniej.
W środę w Komendzie Miejskiej Policji w Łodzi odbyło się okazanie 29-latka, w którym uczestniczyła 41-latka i 23-letnia studentka. Kobiety zza lutra weneckiego przyglądały się trzem mężczyznom. Obie rozpoznały w zatrzymanym 29-latku swojgo oprawcę.
W odrębnym śledztwie badana jest kwestia prawidłowości działań podejmowanych w trakcie interwencji przez funkcjonariuszy policji. Studentka opisała je szczegółowo w poście na portalu społecznościowym, a później potwierdziła w prokuraturze. Chodzi m.in. o lekceważenia zgłoszenia pobicia i usiłowania gwałtu i złe traktowanie podczas oględzin. Relacji kobiety nie można zweryfikować, bo baterie w w obu kamerach funkcjonariuszy... wyczerpały się.