Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

12-latek kupił za swoje pieniądze psa, jego mama ma problem. Nielegalne praktyki hodowcy

(pij)
Piesek sprzedany 12-letniemu chłopcu to sympatyczna kundelka.
Piesek sprzedany 12-letniemu chłopcu to sympatyczna kundelka. Piotr Jach
Dwunastoletni Kacper z Łodzi kocha zwierzęta, lecz ta miłość przyprawia o ból głowy jego mamę. Chłopiec bez informowania rodziców za własne uciułane pieniądze kupił z podłódzkiej hodowli młodziutką suczkę. Mamę doprowadził niemal do rozpaczy: w domu jest już malamut Alex (jeden z piątki znalezionych w lesie), przygarnięta szynszyla i królik spod śmietnika...

– Na więcej zwierząt nie mam już miejsca w domu – mówi Katarzyna Szymańska, mama Kacpra. – Od pani, która sprzedała synowi psa, zażądałam unieważnienia transakcji. Jak można sprzedać psa dwunastolatkowi? I co ja mam teraz z tym zwierzęciem zrobić? Odpowiedziała mi: „Mnie to już nie interesuje”.

Kacper wypatrzył sobie pieska na internetowym portalu ogłoszeniowym. Jeszcze w listopadzie skontaktował się z hodowczynią, która oferowała zwierzę za darmo. Potem wyszło jednak jakoś tak, że piesek, którego chciał Kacper, stał się nagle nieosiąglany. W zamian hodowczyni zaoferowała mu szczeniaka, którego do odstąpienia miała jej córka - za 100 zł. Targu dobito w lutym w Manufakturze. Kacper zapłacił „stówkę”, w zamian dostał pudełko z małą kundelką, tymczasem nazwaną Pysią.

Kulisy tej transakcji wyszły na jaw dopiero, kiedy chłopiec już musiał przyznać się do wszystkiego mamie, trochę rozgniewanej samowolą syna. Próby zwrotu zwierzęcia spełzły na niczym. Sprzedawczyni nie chciała o tym słyszeć, choć według polskiego prawa osoba poniżej 13 roku życia nie ma zdolności do czynności prawnych, w tym samodzielnego zawierania umów (poza naprawdę podstawowymi zakupami).
Z pomocą pani Katarzynie przyszła warszawska Straż dla Zwierząt w Polsce, która zgodziła się wziąć Pysię pod opiekę i poszukać dla niej dobrego domu. Lada dzień suczka pojedzie do stolicy.

Zagadką pozostaje jednak funkcjonowanie hodowli lokalizującej się ogłoszeniach w Orenicy pod Łęczycą, która sprzedaje lub choćby pośredniczy w sprzedaży nierasowych psów, czego stanowczo zabrania ustawa o ochronie zwierząt. Podobnie zresztą, jak sprzedaży ich poza hodowlą.

– Hodowczyni, od której chłopiec kupił pieska, powołuje się na członkostwo w stowarzyszeniu, które nie cieszy się dobrą sławą – mówi Mateusz Jakub Janda, komendant Straży dla Zwierząt w Polsce. – Istnieją podejrzenia, że podrabia metryki i rodowody zwierząt, które umożliwia sprzedaż kundli jak psy rasowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany