Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaatakował sąsiadów samurajskim mieczem. Już jest na wolności! (wideo, aktual.2)

(tj)
44-latek, który w niedzielę wieczorem zaatakował swoich sąsiadów samurajskim mieczem i nożem - jednego z próbujących go powstrzymać mężczyzn groźnie ranił - wyszedł na wolność.

- Nie przyznał się do zranienia sąsiada, odmówił składania jakichkolwiek wyjaśnień, nie chciał dobrowolnie poddać się karze - mówi Adam Kolasa z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Wnioskowaliśmy o dozór dla tego mężczyzny i co 2 dni ma meldować się na komisariacie.
O tym jakie usłyszy zarzuty zadecyduje opinia biegłego lekarza - powiedział na wcześniej Adam Kolasa.

Policjant prowadzi skutego 44-latka. Drugi niesie torbę z karabinami na plastikowe kulki, znalezionymi w mieszkaniu napastnika.

Pijany 44-latek zaatakował sąsiadów samurajskim mieczem, nożem z kastetem i pałką. Jednemu z mężczyzn omal nie odciął ręki. Poszkodowany (48 lat) przeszedł operację.

Do zdarzenia doszło w niedzielę przed godz. 22 na ul. Opolczyka na Olechowie.
- Byłyśmy z psami na wieczornym spacerze, gdy zobaczyłyśmy, że jeden z sąsiadów rzuca kamieniami w okno drugiego - mówi jedna z sąsiadek. - Zwróciłam mu uwagę i wydawało się, że się uspokoił.
- Huk był taki, jakby balkon się oberwał. Wyszedłem i zobaczyłem, że facet rzuca mi kamieniami w okna - opowiada pan Robert. - Zapytałem, o co mu chodzi. Powiedział, że potrzebuje ciszy. No to mu odpowiedziałem, że ciszę będzie miał, tylko zejdę na dół.


Zanim pan Robert zszedł, sąsiad, który rzucał kamieniami (ma na imię Jarosław), poszedł do siebie, do bloku obok.
- I za chwilę wybiegł z klatki, trzymając w rękach potężny miecz i jakąś pałkę. Za paskiem miał nóż. Rzucił się na Roberta, który zaczął uciekać - opowiadają mieszkańcy bloków przy ul. Opolczyka.
Gdy zamieszanie dostrzegł 48-letni pan Piotr, razem z jeszcze jednym sąsiadem ruszył, by obezwładnić agresora, który wymachiwał samurajskim mieczem. Kiedy go dopadli, przejechał nożem po lewym przedramieniu pana Piotra. Na szczęście udało się go powalić na ziemię.
- Piotrek chyba nawet nie wiedział, jak poważną ma ranę i dopiero po chwili zorientowaliśmy się, że bardzo krwawi - dodają kobiety. - Zrobiliśmy mu opatrunek i zacisk z koszuli. Jacyś panowie przybiegli z apteczką samochodową i też próbowali zatamować krwotok.
W międzyczasie ktoś powiadomił pogotowie i policję. Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce, napastnik leżał przygnieciony przez sąsiadów. Został skuty i odwieziony do szpitala im. WAM (miał powierzchowne obrażenia twarzy), a następnie do policyjnej izby zatrzymań. Ranny 48-latek trafił do szpitala im. Kopernika.
- Pacjent pomyślnie przeszedł operację, rana dobrze się goi, ale nie wiadomo jeszcze, czy cięcie, które było bardzo głębokie, nie uszkodziło nerwu - mówi Adrianna Sikora, rzecznik prasowy szpitala.
Agresor miał 2,2 promila alkoholu we krwi. Gdy wczoraj wytrzeźwiał, policjanci zabrali go do jego mieszkania, które przeszukali. Z nieoficjalnych informacji wynika, że znaleziono karabiny do paintballa (strzela się z nich pociskami z farbą) i ASG (repliki broni palnej na plastikowe kulki).
Sąsiedzi twierdzą, że napastnik, który mieszka z żoną, nigdy nie zachowywał się agresywnie.
- Był spokojny, grzeczny, zawsze mówił dzień dobry. Z drugiej strony te długie włosy, kurtki z ćwiekami, spodnie wojskowe, zainteresowanie militariami...

W STYCZNIU PISALIŚMY O ATAKU MĘŻCZYZNY Z MACZETĄ
NA PASAŻERA NOCNEGO AUTOBUSU:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany