To właśnie 23-letni Zieleniecki jest jednym z naprawdę niewielu zawodników, którzy zagrali w każdym z siedemnastu spotkań rundy jesiennej trzeciej ligi i to w pełnym wymiarze czasowym.
Jeszcze niedawno było sporo takich, którzy kwestionowali przydatność tego środkowego obrońcy w Łodzi. Chociażby wówczas, kiedy leczył poważną kontuzję. Na szczęście to się zmieniło i obecnie ciężko już znaleźć kogokolwiek, kto podważałby zasadność gry Zielenieckiego w zespole prowadzonym przez trenera Franciszka Smudę. Widać zresztą, że były selekcjoner reprezentacji Polski darzy defensora sporym zaufaniem, w końcu to właśnie jemu powierzył w październiku prestiżową kapitańską opaskę (Sebastian przejął ją od bramkarza Patryka Wolańskiego).
W sparingu z Bronią nie straciliście gola. To ważne chyba dla każdego defensora...
- Trudno, żeby było inaczej. Takie mecze zawsze cementują obrońców i dodają pewności siebie oraz wiary w swoje możliwości. A zapewniam, że to się przydaje. Oczywiście mamy świadomość, że powinniśmy wygrać znacznie wyżej. Nie powiśmy zapominać o tym, że w starciach o punkty nie będziemy już mogli pozwolić sobie na taką niefrasobliwość. Wypada liczyć na to, że teraz nie wpada, ale w lidze będzie już wpadać. Myślę, że powoli łapiemy tę wymarzoną świeżość. Ja pod względem fizycznym czuję się coraz lepiej. Jedyne co musimy poprawić, to skuteczność. Teraz nie wpada, ale w lidze musi.
Myślicie już o pierwszym wiosennym meczu?
- Jasne, że tak. W pewnym sensie nie możemy się go już doczekać. Jestem pewien, że każdy z chłopaków w drużynie potwierdzi moje słowa. Oby tylko murawa nam nie przeszkadzała, choć akurat na to nie mamy najmniejszego wpływu.
Cel Widzewa jest chyba jasny...
- Awans do drugiej ligi. Nie owijajmy w bawełnę. Nie przemawia przeze mnie buta i zarozumiałość, ale po prostu nie widzę innej możliwości. Gdyby nam się to nie udało w tym sezonie, należałoby się chyba zastanowić, czy wybraliśmy właściwy zawód. Mamy stratę do Sokoła Aleksandrów, ale tak szybko, jak będzie to możliwe, postaramy się ją zniwelować. A później trzeba konsekwentnie robić swoje i powiększać przewagę.
Obserwujecie swoich rywali. Kogo z nich uważa pan za najgroźniejszego?
- Sami jesteśmy dla siebie najgroźniejsi. Żeby było jasne - chciałbym zapewnić, że nikogo nie lekceważę. Ale historia ostatnich kilkunastu miesięcy wyraźnie pokazuje, że od naszej postawy zależy najwięcej.
Jak to jest z kibicami? Pomagają czy czasem przeszkadzają? Niektórzy mówią o wielkiej presji z ich strony...
- Na pewno nie ja. Nasi kibice są ewenementem na skalę światową. Jak się gra w takim klubie, jak Widzew, to nie sposób uciec od coraz wyższych wymagań i presji. Niemal wszyscy zazdroszczą nam tak oddanych fanów, bijących kolejne rekordy w sprzedaży karnetów. Wierzę, że cały czas będą nas głośno wspierać. Nie wybrażam sobie, żebyśmy wiosną mieli doznać w Łodzi porażki.
Wiosną zanosi się na twardą rywalizację o miejsce w wyjściowej jedenastce. Czy czuje się pan pewniakiem?
- Akurat u trenera Franciszka Smudy takie podejście może okazać się zgubne, ja o tym nie zapominam. Ze swojej strony staram się po prostu robić wszystko, jak najlepiej potrafię. Tylko wtedy będę miał czyste sumienie i powiem sobie, że uczyniłem, co się da, żeby grać.
Jest pan zadowolony z miejsca, w którym pan teraz jest, w tym momencie sportowej kariery?
- Nie na wszystko mamy w życiu wpływ, ale ja nie narzekam. Jestem bardzo ambitnym facetem, a występuję przecież w klubie z ogromnymi ambicjami, który nie zadowala się przeciętnością. Jesz-cze się ze mną trochę pomęczą w Widzewie. Przecież nie po to przedłużałem kontrakt do końca sezonu 2019/2020, żeby teraz zawracać sobie głowę szukaniem innego pracodawcy. Nowa umowa jest niesamowitym bodźcem do jeszcze cięższej pracy.
Co więc chciałby pan osiągnąć jako kapitan drużyny z al. Piłsudskiego?
- Przede wszystkim wyrwać się raz na zawsze z III ligi. Zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że w wyższej klasie rozgrywkowej, nieco paradoksalnie, powinno nam być znacznie łatwiej. Krok po kroku musimy robić swoje. Nie może nam zabraknąć cierpliwości i konsekwencji. A wtedy, kto wie dokąd dotrzemy.
Na mistrzostwa świata w Rosji raczej nie dostanie pan powołania od Adama Nawałki...
- Nie dostanę. Zapewne podobnie jak każdy inny zawodnik z III ligi. Jednak mam jeszcze sporo lat gry w piłkę. A w futbolu wszystko może się zdarzyć. Pokory mi nie brakuje, wiem, w jakim miejscu się znajduję. Ale nikomu nie można odebrać marzeń.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Torbicka kontra Derpienski na Festiwalu w Cannes. Cicha elegancja czy róż i cekiny?
- O tej relacji Rosiewicza i Villas nikt nie wiedział. Prawda wyszła na jaw teraz
- Roxie obwieszona Chanel wybierała obrączki z Kevinem. Mieli wyjątkowe towarzystwo
- Foremniak obnaża sfatygowane stopy. Mogła oszczędzić nam takich widoków? [FOTO]