18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Retkinia: Brutalny napad na jubilerkę! Bandyci zmasakrowali twarz kobiety [zdjęcia]

(em)
Na zdjęciu niektóre zrabowane precjoza.
Na zdjęciu niektóre zrabowane precjoza. Edward Mazurkow
Zamaskowani bandyci dokonali brutalnego napadu na 57-letnią właścicielkę sklepu jubilerskiego i jej 34-letnią córkę.

Zaatakowali kobiety, gdy rano wychodziły do pracy ze swojego mieszkania przy ul. Sprinterów na Retkini. Pobili je tak mocno (prawdopodobnie kastetem), że 34-latka trafiła do szpitala ze złamanym nosem, szczęką, żuchwą, powybijanymi zębami, zmasakrowanymi wargami, wylewami w oczach. Łupem bandytów padła złota biżuteria o wartości ponad 60 tys. zł, którą starsza z kobiet miała na sobie.

Do napadu doszło 6 czerwca o godz. 7.30. Policja nie poinformowała jednak o tym. Pani Ewa, właścicielka sklepu z biżuterią, opowiada, została zaatakowana w drzwiach.
- Zobaczyłam zbiegającego po schodach mężczyznę w szarej bluzie i kominiarce. Przewrócił mnie na podłogę i zaczął okładać pięściami - relacjonuje.

Drugi zamaskowany napastnik zaatakował 34-letnią córkę kobiety, która stała w przedpokoju. Uderzeniem w szczękę powalił ją na podłogę. Straciła świadomość.
- Gdy ją odzyskałam, napastnik bił mnie pięściami i syczał: "Gdzie są pieniądze?!" - wspomina pani Małgorzata.
Próbowała krzyczeć. Bandyta zatkał jej usta ręką w rękawiczce tak mocno, że kobiecie zaczęło brakować tchu.
- Jak się nie uciszysz, to cię zabiję! - wyszeptał jej do ucha.
W tym czasie jego kompan zrywał precjoza z leżącej na podłodze skatowanej 57-latki. Jego łupem padły 4 złote łańcuchy, siedem bransoletek i złoty zegarek.

- Uratowało nas to, że zaczęłam walić nogami o podłogę. Odgłosy usłyszał sąsiad mieszkający pod nami, który z komórką w ręku wpadł do naszego mieszkania - kontynuuje pani Ewa.
Bandyci odepchnęli mężczyznę i wybiegli z domu. Sąsiad wezwał pogotowie i policję.
Jubilerka i jej córka trafiły do szpitala im. WAM. Tam młodszej z nich nastawiono złamany nos, założono szyny i zadrutowano szczękę.
Pies tropiący, którego przywieźli na miejsce policjanci, podjął ślad, ale zgubił go w okolicy ul. Rajdowej.

Po kilku dniach pani Ewa opowiedziała o napadzie koledze z branży. Ten po pewnym czasie poinformował ją, że do jego znajomego, który ma sklep jubilerski w okolicy Bałuckiego Rynku, zgłosił się mężczyzna, niejaki Grzesiek. Przyniósł do sprawdzenia biżuterię. Z opisu wynikało, że była to właśnie ta skradziona pani Ewie. Jubilerka powiadomiła o tym policję.
- Boję się, że bandyci mnie zabiją. W mieszkaniu zamontowałam kamery i alarm. O pomoc poprosiłam też Krzysztofa Rutkowskiego - mówi pani Ewa.
Właściciel biura detektywistycznego wyznaczył 20 tys. zł nagrody za informacje na temat sprawców brutalnego napadu. Można je przekazywać dzwoniąc na numer 600 007 007.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany