Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MPK urządziło obławę na pasażerów (wideo, zdjęcia)

(gb)
Aż 18 kontrolerów pojawiło się tuż przed świtem (po godz. 5.30) w trzech autobusach - linii 69, 88 i 89 - którymi pracownicy fabryk Gillette i Sonoco na Retkini jechali na pierwszą zmianę. Wystawiono 27 mandatów za jazdę na gapę.

W pełnym zaspanych pasażerów autobusie "69" kilku kontrolerów jak na komendę zaczęło sprawdzać bilety, gdy do krańcówki przy fabrykach zostało kilka przystanków.
- Nie mam biletu, koleżanka go ma - próbuje się wykręcić jedna z pasażerek.
- Proszę mnie nie szarpać! - krzyczy kobieta z końca pojazdu, która chciała skasować bilet, lecz kasownik blokował kontroler.
Pracownicy MPK zaczęli wypisywać pierwsze mandaty. Gdy autobus zatrzymał się kilka metrów przed przystankiem (zajętym przez pojazd linii 99, w którym też odbywała się kontrola) i stał tak kilka minut, a pasażerowie nie mogli wysiąść, ludziom zaczęły puszczać nerwy.
- Otworzyć drzwi! - wykrzykiwał jakiś mężczyzna. - Przez was spóźnimy się do pracy!
- Gestapo! Jakim prawem mnie tu więzicie - krzyczała kobieta w średnim wieku.
- Trzeba wezwać policję! - wrzeszczał ktoś inny.
Kilka osób szarpało drzwi, próbując ręcznie je otworzyć. W końcu im się udało i kilkadziesiąt osób wysiadło, spiesząc się na pierwszą zmianę. W autobusie zostali tylko kontrolerzy, gapowicze i część osób pracujących w drugiej fabryce.
W autobusie linii 99 kierowca, podjeżdżając na przedostatni i ostatni przystanek, otwierał tylko pierwsze drzwi. Wysiadający musieli pokazać bilet. Trwało to po około 10 minut.
- Traktujecie nas jak bydło, jesteście nienormalni! - krzyczała po wyjściu z autobusu młoda dziewczyna. Inne wyzwiska pod adresem kontrolerów nie nadają się do publikacji.
Gapowiczami, którzy nie chcieli okazać dokumentów, zajmowała się straż miejska, wezwana na krańcówkę przez MPK.
Po co to wszystko?
- Zorganizowaliśmy taką akcję, bo w tych autobusach jeździ wiele osób bez biletów - mówi Grzegorz Jacoń, kierownik kontrolerów w MPK. - Przepraszamy podróżnych za niedogodności, ale jazda na gapę to oszustwo. Takich akcji będzie więcej.
Tymczasem Aleksandra Mioduszewska z Zarządu Dróg i Transportu, który zleca kontrole biletów, twierdzi, że ZDiT nie był o niej poinformowany.
- Akcja z założenia jest w słusznej sprawie, jednak powinna być przeprowadzona inaczej, by nie dochodziło do przykrych sytuacji - mówi.

Czytaj także:

"Kanary" łapią na potęgę

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany