Ta trójka to podopieczni Krzysztofa Sygulskiego, który wyłapuje bezdomne koty, leczy je - jeśli tego wymagają, sterylizuje, oswojonym szuka domów, dzikusy wypuszcza. Dzięki łańcuszkowi dobrych ludzi, ulotkom rozwieszanym w zaprzyjaźnionych sklepach i ogłoszeniom w internecie w ciągu kilku lat znalazł domy 30 zwierzakom.
Kilkanaście dni temu w rejonie ul. Ćwiklińskiej na Widzewie pojawiła się kocia banda - pięć dorosłych osobników i siedem młodych.
- Za pewien czas byłoby ich dwa razy tyle, nie mogłem dopuścić, aby się rozmnożyły. Sześć młodych złapałem, trzy już mają opiekunów, pozostała ta trójka - mówi pan Krzysztof. Na razie kociaki mieszkają w jego sklepie papierniczym przy ul. Piotrkowskiej 259.
Pan Krzysztof to taki koci tata. W domu ma dwa koty, trzy niemal codziennie o świcie siedzą przed klatką schodową jego bloku i czekają na śniadanie. Czarna kocica w tym samym celu zjawia się na parkingu.
A to wszystko przez córkę, która kiedyś przyniosła do domu taką kocią biedę. Potem pan Krzysztof wszędzie widział koty - chore, wygłodzone. Z czasem rozniosło się, że pomaga zwierzakom. I zaczęto mu je podrzucać do sklepu.
- Raz zjawił się mężczyzna z kartonowym pudełkiem: - Mówili, że mam to u pana zostawić - powiedział, postawił pudło na ladzie i uciekł. A w środku były trzy kocięta - wspomina pan Krzysztof.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?