Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kanarzyca wywlokła pasażerkę z tramwaju i szarpała ją! Kobieta ma złamaną rękę (aktual., galeria, wideo)

(lb)
Niewiele brakowało, a 56-letnia łodzianka zginęłaby wczoraj pod kołami tramwaju linii "2". Do zdarzenia doszło podczas brutalnej kontroli biletów przeprowadzanej przez kanarzyce o godzinie 13.09 na ul. Piotrkowskiej przy katedrze.

- Próbowałam wsiąść tylnymi drzwiami w pierwszym wagonie, na których szamotały się jakieś kobiety - mówi 56-letnia pasażerka Renata Miłosz. Jechała na spotkanie wigilijne ze znajomymi. Miała migawkę. - Nie wiem kto mnie wypchnął, upadłam i chyba złamałam rękę.
Kobieta była w szoku. Płakała. Długo nie mogła się uspokoić. Na lewym policzku (uderzyła o jezdnię lewą stroną głowy) pojawił się siniak. Bolały ją plecy, noga.

Cztery minuty wcześniej, dwie kontrolerki wsiadły do pierwszego wagonu "dwójki", stojącej na przystanku przy ul. Żwirki. Kiedy pojazd ruszył w kierunku Górnej, zaczęły sprawdzać bilety. Tramwaj zbliżał się do katedry, gdy jedna z pasażerek, Nina Sobczak, studentka, zamiast pokazać bilet postanowiła wysiąść.

- Chcę wysiąść na tym przystanku, więc jeśli ma pani zamiar mnie skontrolować to proszę wysiąść ze mną - poinformowała starszą z kontrolerek.

Jednak kobieta sprawdzająca bilety nalegała, aby pasażerka została w tramwaju. Doszło do szarpaniny. Dziewczyna przewróciła się tak niefortunnie, że głową miała na podłodze w wagonie, nogi na schodach, a stopy wystawały jej poza pojazd. Druga z pań sprawdzających bilety pospieszyła na pomoc koleżance. Próbowały wciągnąć gapowiczkę do wagonu, a dziewczyna usiłowała uwolnić się i uciec.

W tramwaju rozpętała się dantejska awantura - jedni trzymali stronę gapowiczki, ktoś skasował bilet i podał dziewczynie, inni krzyczeli na motorniczego, aby zamykał drzwi i jechał dalej, a pozostali chcieli wyrzucić z wagonu za jednym zamachem i gapowiczkę, i kontrolerkę.
Szarpanina na tylnych schodach trwała w najlepsze, gdy do wagonu próbowała wsiąść 56-latka. Nie wiadomo kto ją potrącił, ale siła uderzenie była tak silna, że upadła na ziemię równoległe do szyn, częściowo wsuwając się pod wagon. Leżała na plecach z nienaturalnie odgiętą rękę. Gdyby tramwaj ruszył kobieta zginęłaby na miejscu.

Wówczas do akcji wkroczył stojący w pobliżu strażnik miejski Tomasz Stańczak. Gdy zobaczył co się święci, błyskawicznie wyciągnął kobietę, a następnie podbiegł do motorniczego, prosząc aby ten wezwał pogotowie.
Tomasz Stańczak posadził obolałą pasażerkę na ławce na przystanku. Kobieta płakała, z bólu. Była w szoku. Ktoś pospieszył jej z pomocą - jedna z pasażerek w pobliskim sklepie spożywczym kupiła zamrożone buraczki, aby poszkodowana mogła przyłożyć lód do puchnącego nadgarstka. Młody mężczyzna pobiegł do sklepu i kupił dwie długie łyżki do butów i sznurówki z których zrobił prowizoryczne usztywnienie kończyny.
Awantura z tramwaju, który zatrzymał się, przeniosła się na przystanek. Kontrolerki pilnowały gapowiczki, której zabrały dowód i razem z nią czekały na przybycie policji. Tramwaje ruszyły po 10 minutach, a pogotowie przyjechało po 20 kolejnych.
Renatę Miłosz zabrała karetką.

***
Zdarzenie, które rozegrało się wczoraj dobitnie pokazuje, że przyznając kontrolerom prawo do "ujęcia" gapowicza i zatrzymania go do przyjazdu policji, posunięto się o krok za daleko.
Tym razem tylko dzięki przytomności przypadkowego przechodnia, strażnika miejskiego, cudem uniknięto tragedii - kobieta nie zginęła pod kołami wagonu. Ale do tragedii mogło dojść również w samym wagonie - gdyby gapowiczka, upadając na schody uderzyła o nie głową.
O ile policja i straż miejska, które mają prawo do użycia siły, mają dokładnie określone procedury, to kontrolerów biletów w tej kwestii puszczono na żywioł. Osobom stanowiącym prawo po raz kolejny zabrakło wyobraźni.
Efekt jest taki, że za jazdę bez ważnego biletu - 10 minutowy dla studenta kosztuje 85 groszy - mogły zginąć dwie osoby!


Co wolno kontrolerom:

*Kontroler ma prawo zażądać dokumentu tożsamości w przypadku, gdy pasażer nie ma ważnego biletu lub korzysta z przejazdów ulgowych.
*Jeśli pasażer nie chce okazać dokumentu, kontroler ma prawo go ująć i zaczekać na przyjazd straży miejskiej lub policji.
*Jeśli po przyjeździe policji okazuje się, że pasażer ma dokumenty, MPK może przeciw niemu skierować sprawę do sądu grodzkiego.
*Kontroler może przyjąć opłatę dodatkową za jazdę bez ważnego biletu, ale musi wystawić pokwitowanie.
*Identyfikator kontrolera, wystawiony przez Zarząd Dróg i Transportu powinien być umieszczony w widocznym miejscu. Taki dokument jest ważny tylko z hologramem.
*Pasażer ma prawo zażądać od kontrolera dokumentu tożsamości, by porównać go z danymi na identyfikatorze.
*Kontrole w pojazdach muszą być przeprowadzone w minimum dwuosobowych składach.

Czytaj też:

Kontrolerzy uwięzili pasażerów! Uważajcie na tę blond kanarzycę!

Kontrolerka biletów MPK uciekła z legitymacją pasażera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany