Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Horror przed szpitalem Barlickiego. Prokuratura wszczęła śledztwo (wideo, aktual.2)

(lb)
80-letni łodzianin zmarł na ulicy w piątek po godz. 19, kilka minut po tym, jak z izby przyjęć szpitala im. Barlickiego odesłano go do innej placówki.
80-letni łodzianin zmarł na ulicy w piątek po godz. 19, kilka minut po tym, jak z izby przyjęć szpitala im. Barlickiego odesłano go do innej placówki. Maciej Stanik
Rodzina 80-latka, który w piątek wieczorem zmarł na ulicy przed szpitalem im. Barlickiego, złożyła dziś w prokuraturze wniosek o przeprowadzenie sekcji zwłok. Najbliżsi chcą ustalenia przyczyny zgonu, aby - jak mówią - winni zaniedbania odpowiedzieli za śmierć ich ojca.

- Chcieliśmy złożyć wniosek już w sobotę, ale okazało się, że prokuratura nie pracuje - mówi Marek Bugajny, zięć zmarłego. - Musimy wyjaśnić, dlaczego doszło do tragedii. Moim zdaniem w Polsce, czas to powiedzieć, nie ratuje się starszych ludzi.

80-letni łodzianin zmarł na ulicy w piątek po godz. 19, kilka minut po tym, jak z izby przyjęć szpitala im. Barlickiego odesłano go do innej placówki.

80-latek, jak twierdzi rodzina, był w dobrej kondycji. Nagle w piątek około godziny 16 zaczął mu dokuczać dotkliwy ból w podbrzuszu. Lekarz w przychodni podejrzewał zatrzymanie moczu i skierował pacjenta do szpitala MSWiA. Tam urolog ściągnął mocz, ale było go bardzo niewiele, a ból nie ustąpił. Podejrzewał więc, że chodzi o inne schorzenie i wysłał pacjenta na chirurgię do szpitala im. Barlickiego. Tam okazało się, że z powodu dużej liczby pacjentów musiałby czekać aż trzy godziny w kolejce. W izbie przyjęć poradzono więc płaczącemu z bólu mężczyźnie, aby pojechał na urologię do Pirogowa. Po godzinie 19 chory wyszedł ze szpitala, uszedł kilkadziesiąt metrów i stracił przytomność na trawniku przy ul. Narutowicza. Po 40-minutowej reanimacji, o godzinie 20.35, pogotowie stwierdziło zgon.
- Żaden z lekarzy, którzy tego dnia badali ojca, nie zrobił mu nawet USG brzucha - mówi Halina Bugajny, córka zmarłego. - To skandal. Nie możemy pozwolić, aby ta śmierć pozostała niewyjaśniona.

W sobotę pisaliśmy:

80-letni łodzianin zmarł na ulicy po godz. 19, kilka minut po tym, jak z izby przyjęć szpitala im. Barlickiego odesłano go do innej placówki. Upadł na trawnik u zbiegu ul. Narutowicza i Kopcińskiego.
- Wezwaliśmy pogotowie. Reanimowali tatę kilkadziesiąt minut, ale lekarz stwierdził zgon. Wypisał dokument, zawinęli ojca w folię i pojechali - opowiada Halina Bugajny, córka zmarłego.
Rodzina stała przy zwłokach, czekając na bliskich, aby zdecydować, co dalej. Na miejsce przyjechał też policyjny radiowóz wezwany przez pogotowie.

Nagle osoby czuwające przy zwłokach zaczęły strasznie krzyczeć.
Córka zauważyła, że folia na twarzy ojca rusza się! Rozerwała ją, nerwowo badała puls. Po raz kolejny wezwano pogotowie. Ekipa, która po kilkunastu minutach przybyła na miejsce, potwierdziła, że zgon nastąpił około 2 godzin wcześniej. Jak mówi jeden z lekarzy, poruszanie się folii było spowodowane uchodzeniem powietrza, które po reanimacji zostało w drogach oddechowych zmarłego.
Gdy po godzinie 22 opuszczaliśmy miejsce zdarzenia, zwłoki łodzianina nadal leżały na trawniku.

Krewni zmarłego są przekonani, że winni jego śmierci są lekarze, którzy w szpitalu im. Barlickiego nie udzielili choremu pomocy.

Łódzka prokuratura wszczęła śledztwo ws. nieumyślnego spowodowania śmierci 80-latka. Śledczy badają, czy doszło do nieprawidłowości w postępowaniu personelu szpitali, do których mężczyzna zwracał się o pomoc.

- Prokuratura zleciła przeprowadzenie sądowo-lekarskiej sekcji zwłok zmarłego. Zabezpieczona zostanie także dokumentacja medyczna - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.

Za nieumyślne spowodowanie śmierci grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany