Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Kszczot: - Każdy marzy o olimpijskim medalu

(bap)
Adam Kszczot znakomicie rozpoczął tegoroczne starty halowe. Lekkoatleta RKS Łódź na mityngu w Moskwie ustanowił rekord Polski na 600 m i był bardzo blisko poprawienia najlepszego wyniku na świecie. - Po zgrupowaniu w RPA czuję się świetnie - mówi biegacz, który w tym roku chce złamać barierę 1,43 s i na igrzyskach olimpijskich w Londynie walczyć o medal.

Do tego łódzki biegacz w stolicy Rosji pokonał m.in. kilku Kenijczyków i faworyta gospodarzy, mistrza olimpijskiego z Aten na 800 m Jurija Borzakowskiego, co w roku olimpijskim może bardzo dobrze wróżyć.
- Nigdy nie patrzę, na to, z kim udało mi się wygrać - mówi, jak zawsze skromny lekkoatleta RKS, który wczoraj wrócił do Łodzi po 24 dniach zgrupowania w RPA. - Ten sport nie polega na pojedynkach. Nie w moim stylu jest więc myślenie o tym, kogo pokonałem. Oczywiście jestem zadowolony, ale bardziej z uzyskanego rezultatu, bo widać po nim, że cały czas idę do przodu.
To efekt zgrupowania w RPA?
- Na pewno. Koniec roku i początek nowego to jest czas, kiedy ładuje się akumulatory na cały sezon. I przyznam szczerze, że w tym roku zrealizowanie planu treningowego podczas zgrupowania przyszło mi nadzwyczaj lekko. Z tego jestem bardzo zadowolony. Czuję się świetnie, co przełożyło się na występ w Moskwie i mam nadzieję, że na następne starty.
Dobrze zniósł pan różnicę temperatur?
- Z tym nie mam problemu, bo łatwiej przechodzi mi się z ciepłego do zimnego. Więcej czasu na aklimatyzację potrzebują w odwrotnej sytuacji. M.in. dlatego na początku pobytu w Afryce, gdzie trenowaliśmy przy ponad trzydziesty stopniach, odwodniłem się. Ale to nic i ważne, że inne kontuzje mnie omijają.
Adam Kszczot już na początku sezonu jest w bardzo dobrej formie.
Teraz czeka pana trochę startów w Europie. W jakich mityngach weźmie pan udział?
- Już w piątek będę rywalizował na 800 m w Duesseldorfie, we wtorek 14 lutego w Lievin we Francji, a 23 w Sztokholmie. Sezon halowy zakończę 26 lutego startem na mistrzostwach Polski w Spale.
Z trenerem odpuściliście halowe MŚ w Turcji. Dlaczego?
- W roku olimpijskim to nie jest najważniejsza impreza. Trudno jest budować dwa szczyty formy. Lepiej szybciej rozpocząć roztrenowanie, co jest pierwszym etapem przygotowań do najważniejszych startów.
Będą nimi oczywiście występy na igrzyskach olimpijskich w Londynie. Kiedy będzie pan walczył o minima?
- Plan jest taki, by zrobić to jak najszybciej, czyli w pierwszych startach pod koniec maja w Ostrawie i Hengelo.
Dlaczego tak szybko?
- Bo cele są o wiele bardziej wygórowane, niż wynosi minimum olimpijskie. W tym sezonie chcę złamać barierę 1,43 s.
Plany są bardzo ambitne. Widać, że marzy pan nie tylko o samym występie w Londynie, ale i o medalu...
- Każdy, kto jedzie na taką imprezę marzy o powrocie z medalem. Marzenia na pewno są, ale jak daleko lub blisko jest do ich realizacji, pokaże czas. Na razie skupiamy się na realizacji przygotowań. Oby tylko omijały mnie kontuzje, bo jak będzie zdrowie, to o resztę sam zadbam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany